Chrzest dziecka powinien mieć miejsce wkrótce po jego urodzeniu w kościele parafialnym. Jeśli miałby się odbyć w innej parafii potrzebna jest zgoda ks. proboszcza parafii zamieszkania. Zgłosić dziecko do chrztu mogą wyłącznie rodzice. Dziecku można udzielić Sakramentu Chrztu św. kiedy istnieją prawdopodobne przesłanki do tego, że zostanie wychowane w wierze katolickiej. Poniżej podajemy terminy Chrztu świętego. W razie poważnej niedogodności indywidualnie ustalimy inny termin sakramentu.
Rodzice proszeni są o zgłaszanie Chrztu św. w Biurze Parafialnym najlepiej miesiąc przed planowanym terminem, przynosząc ze sobą:
- akt urodzenia dziecka z USC,
- świadectwo zawarcia sakramentu małżeństwa,
- zaświadczenie dla rodziców chrzestnych od księdza proboszcza swojej parafii.
W dniu Chrztu św. prosimy rodziców chrzestnych oraz rodziców o podejście do zakrystii 15 minut przed uroczystością w celu złożenia podpisów w Parafialnej Księdze Chrztów i oddanie kartek od Spowiedzi św.
SAKRAMENT CHRZTU ŚWIĘTEGO
W ROKU PAŃSKIM 2024
14 stycznia o godzinie 15.00
11 lutego o godzinie 15.00
31 marca o godzinie 15.00
14 kwietnia o godzinie 15.00
12 maja o godzinie 15.00
16 czerwca o godzinie 15.00
14 lipca o godzinie 11.30
11 sierpnia o godzinie 11.30
15 września o godzinie 15.00
13 października o godzinie 15.00
17 listopada o godzinie 15.00
25 grudnia o godzinie 15.00
Uwaga:
Rodzice i rodzice chrzestni zobowiązani są do udziału w katechezie chrzcielnej
w piątek poprzedzający dzień chrztu św. po Mszy św. o godzinie 18.30 i katechezie chrzcielnej w piątek poprzedzający dzień chrztu św.
Wyjątki stanowią następujące katechezy chrzcielne:
- Katecheza przed Wielkanocą – 22 marca 2024 roku
- Katecheza przed Bożym Narodzeniem – 13 grudnia 2024 roku
Chrzest święty – tutaj wszystko się zaczyna.
Brama do innych sakramentów – w ten sposób Katechizm nazywa pierwszy z przyjmowanych przez nas sakramentów. Chrzest jest bramą, po której przekroczeniu znajdujemy się w radykalnie innym miejscu niż dotychczas. To sytuacja, którą moglibyśmy porównać do naszych narodzin: do tego momentu żyjemy „w zamknięciu”, po nim „jesteśmy wolni”. Albo jeszcze inaczej: przed bramą czujemy się „obcymi”, za nią – „domownikami”. Te porównania są jakby echem słów zapisanych w Piśmie Świętym, z którymi musimy się spotkać rozważając temat sakramentu chrztu świętego: Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. (Rz 6, 3-4) A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga. (Ef 2, 19)
Razem z Chrystusem zostaliśmy pogrzebani w śmierci, aby zmartwychwstać do nowego życia – tak można by streścić słowa św. Pawła z listu do Rzymian. Jak je rozumieć w kontekście pierwszego sakramentu? Przypomnijmy sobie jeden ze znaków, który towarzyszy celebracji Wigilii Paschalnej w Wielką Noc. Kiedy błogosławi się wodę chrzcielną, wykorzystywaną później do udzielania chrztu świętego, zobrazowane zostają słowa św. Pawła. Otóż znakiem tym jest zanurzenie świecy paschalnej (znaku Chrystusa zmartwychwstałego) w wodzie, a następnie jej wyciągnięcie. Kapłan, który wypowiada (bądź wyśpiewuje) modlitwę błogosławieństwa wody, na słowa: Prosimy Cię, Panie, niech przez Twojego Syna zstąpi na tę wodę moc Ducha Świętego, aby wszyscy przez chrzest pogrzebani razem z Chrystusem w śmierci, z Nim też powstali do nowego życia, wstawia paschał do zbiornika z wodą, a następnie go wyciąga. Razem z Chrystusem zanurzeni w śmierć (dla grzechu), powstaliśmy z martwych do nowego życia (dzieci Boże). To właśnie tutaj możemy przypomnieć sobie o naszym początku życia z Bogiem i w Bogu, o naszym zanurzeniu się z Nim i w Nim, o przejściu przez bramę prowadzącą do nowego życia – wiecznego. Tutaj realizuje się też nakaz Chrystusa: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego (Mt 28, 19).
Chrzest – jakie są jego skutki?
Myśląc o skutkach, jakie sprawia chrzest święty, zatrzymujemy się najczęściej na obmyciu z grzechu pierworodnego, czyli owym odrodzeniu do nowego życia. Mówiąc bardzo obrazowo – przed chrztem jesteśmy pod władzą grzechu (jesteśmy zamknięci na przyjmowanie Bożej łaski, stoję niejako przed bramą nieba), po chrzcie natomiast otwiera się przed nami całość życia sakramentalnego, czyli udział w życiu Trójcy Świętej, włączenie do wspólnoty Ludu Bożego i życie wieczne. Ale chrzest, o czym mówi sam Pan Jezus, jest przede wszystkim konieczny do zbawienia: Kto uwierzy i chrzest przyjmie, będzie zbawiony; kto nie uwierzy, będzie potępiony (Mk 16,16). Wbrew wszelkim współczesnym trendom to bardzo istotne przypomnienie, na które wskazuje cała Tradycja Kościoła, że – powtórzmy to raz jeszcze – chrzest jest konieczny do zbawienia. Pojawiają się dziś bowiem różne trendy, echa starożytnej herezji pelagiańskiej, negujące istnienie grzechu pierworodnego i jego skutków, głoszące, że wystarczy być dobrym człowiekiem, aby się zbawić. Nie idźmy za tymi myślami. Słuchajmy Ewangelii. Przedstawione do tej pory skutki mają przede wszystkim wymiar duchowy. Ale są również i te jak najbardziej zewnętrzne, które niosą w sobie pewne prerogatywy: staję się pełnoprawnym członkiem Kościoła (mam w nim swoje prawa i obowiązki 1 ).
Bez wątpienia skutkiem chrztu świętego, który definiuje nas jako chrześcijan jest fakt jego nieodwołalności. Trzy sakramenty (chrzest, bierzmowanie, święcenia) niosą w sobie wyraźny charakter naznaczenia przez Moc Bożą, wyciśnięcia na duszy niezmazywalnego charakteru (pieczęci), która przeznacza nas dla Niego i określa. Tych sakramentów nie można przyjmować po wielokroć, jak Eucharystii czy małżeństwa (po śmierci współmałżonka można po raz kolejny zawrzeć ten sakrament); raz ważnie przyjęty chrzest trwa i teraz, i w wieczności.
Co to znaczy przyjąć ważnie chrzest?
W powyższym pytaniu zawarte jest twierdzenie, że istnieją takie sytuacje, które stanowią o braku ważnie udzielonego chrztu. Dzieje się tak w sytuacji, gdy przyjmujemy go we wspólnocie chrześcijańskiej, która nie uznaje powszechnie rozumianego znaczenia tego sakramentu (na przykład nieważnym będzie chrzest przyjęty we wspólnocie chrześcijan baptystów). W 2000 roku przedstawiciele Kościoła katolickiego w Polsce podpisali dokument z przedstawicielami sześciu Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej, o wzajemnym uznaniu chrztu. Dlatego też rozważając o ważnie przyjętym chrzcie świętym, wszczepiającym nas w Chrystusa, wiedzieć trzeba, że tylko chrzest przyjmowany w następujących wspólnotach niekatolickich jest uznawany za ważny. Są to: Kościół ewangelicko-augsburski, Kościół ewangelicko-metodystyczny, Kościół ewangelicko- reformowany, Kościół polskokatolicki, Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, Starokatolicki Kościół Mariawitów. Zaznaczyć przy tym trzeba, że rodzic – katolik, nawet gdyby żył w sakramentalnym związku małżeńskim z chrześcijaninem innego wyznania ma obowiązek wychowania potomstwa w wierze katolickiej, do czego zobowiązuje się pisemnie przy okazji zawieranego małżeństwa.
Ponadto, aby ważnie udzielić chrztu, należy przede wszystkim kierować się tą intencją, z jaką czyni to Kościół (dla pomnożenia ludu Bożego, wyznając wiarę w grzechów odpuszczenie). Wspominam o tym dlatego, że istnieją i takie sytuacje, kiedy w niebezpieczeństwie utraty życia, każdy człowiek może ważnie udzielić chrztu świętego (także niewierzący a nawet innowierca) pod warunkiem, że czyni to zgodnie ze wskazaniami Kościoła, wypowiadając formułę: (imię dziecka) ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, polewając głowę chrzczonej osoby wodą (wyłącznie wodą, chociażby niepoświęconą). Taka sytuacja może mieć miejsce na przykład w szpitalu, gdzie personel medyczny powinien być o tym pouczony przez swojego kapelana.
Kto i gdzie może chrzcić?
Na to pytanie zdążyliśmy już uzyskać częściową odpowiedź – każdy, gdziekolwiek nastąpi bezpośrednie zagrożenie utraty życia przez osobę dotąd nieochrzczoną, aby nie narażać jej na niebezpieczeństwo utraty łask płynących z sakramentu (przede wszystkim zbawienia). Jednak w sytuacji zwyczajnej właściwym szafarzem, czyli udzielającym chrztu świętego, jest kapłan (biskup lub prezbiter) oraz diakon. Naturalnym jest, że miejscem chrztu dziecka powinien być kościół (kaplica) parafii, do której należą rodzice. Są jednak sytuacje, gdzie dla słusznej przyczyny, za zgodą swojego proboszcza, można go udzielić w innym kościele. Nie można się jednak w tym wypadku kierować „atrakcyjnością” jakiegoś kościoła bądź sympatią do innego duszpasterza (Gdy kapłan chrzci, sam Chrystus chrzci). Chrzest włącza do wspólnoty Kościoła, a naturalnym środowiskiem wzrostu każdego chrześcijanina jest jego wspólnota parafialna.
Przygotowanie do sakramentu – punkty newralgiczne.
To właśnie ta część Kościoła chrystusowego, jakim jest wspólnota lokalna (parafia) towarzyszy wzrostowi duchowemu chrześcijanina, modląc się za niego i towarzysząc jego drodze do świętości. Ma to swoje znaczenie również w momencie przeżywanej przez rodziców katechezy chrzcielnej, do której powinni być zaproszeni rodzice oraz chrzestni. O ile dobrze przygotowana katecheza parafialna jest naturalnym pragnieniem rodzin żyjących w łączności z Panem Bogiem, o tyle (niestety) w większości przypadków staje się ona formalnym obowiązkiem. Często sprowadza się ją do wizyty rodziców (często tylko jednego) w kancelarii parafialnej, aby złożyć stosowne dokumenty (akt urodzenia dziecka, świadectwo moralności chrzestnych oraz potwierdzenie odbycia sakramentalnej spowiedzi – choć to ostatnie jest jedynie zwyczajem duszpasterskim) i zostać „poinstruowanym” o przebiegu liturgii sakramentu. Jak widzimy, większość elementów przygotowawczych do sakramentu chrztu dziecka jest czystą formalnością i tak też jest przez „letnich” wiernych traktowane, nie wspominając o coraz częstszej pretensjonalności w stosunku do duszpasterza, który ma pragnienie, aby rodzice świadomie przeżyli uroczystość chrztu swojego dziecka, włączając go przecież do wspólnoty Kościoła, niosącego niezliczoną ilość łask.
Wspomniałem o fakcie, że potwierdzenie odbycia sakramentalnej spowiedzi jest jednym z „dokumentów”, składanych przez rodziców (jeśli są małżeństwem sakramentalnym) i chrzestnych, a który jest jedynie wynikiem troski duszpasterskiej o to, aby ci, którzy proszą o sakrament dla swojego dziecka, sami rozumieli naturalną potrzebę życia w komunii z Bogiem. Paradoksem jest niestety fakt, że właśnie złożenie tego „potwierdzenia” stało się głównym celem wizyty rodziców w kancelarii parafialnej, zamiast pragnienie spotkania z duszpasterzem, który przygotuje nas duchowo do tego wydarzenia. Zapewne powód takiego stanu rzeczy leży po obydwu stronach. Niech naszym staraniem będzie raczej otwarcie się na przyjęcie duchowych darów, które niesie w sobie przygotowanie do sakramentu chrztu świętego dla całej rodziny dziecka (rodziców, chrzestnych, rodzeństwa, dziadków, przyjaciół).
Równie ważnym momentem przygotowań do sakramentu chrztu świętego jest wybór rodziców chrzestnych. Z obserwacji duszpasterskiej wynika, że właśnie coraz częstszy brak odpowiednich kandydatów stanowi o odkładaniu przez rodziców chrztu dziecka „na później” bądź też o niezrozumieniu wagi znaczenia duchowej roli chrzestnych w życiu dziecka. Przypomnę w związku z tym kilka ważnych kwestii: chrzestni nie pełnią funkcji „towarzyskiej” czy „wizerunkowej” przy chrzcie. Dlatego rodzice muszą zadbać o ich zdatność duchową do podjęcia się tego zadania, które jest jednocześnie zobowiązaniem, kierując się dobrem duchowym dziecka 2 . To znaczenie widać szczególnie w sytuacji, gdy rodzice dziecka nie są małżonkami sakramentalnymi albo chrzest traktują jako formalny obowiązek owiany tradycją – właśnie wtedy chrzestni mają stanowić o gwarancji przekazania wiary dziecku poprzez przykład swojej relacji do Boga. Dodam, że w sytuacji, gdy faktycznie trudno o znalezienie odpowiednich kandydatów spośród rodziny czy znajomych (kobiety i mężczyzny, nigdy dwóch kobiet ani dwóch mężczyzn), można przedstawić tylko jednego chrzestnego. Częstym nadużyciem w takich sytuacjach jest zastępowanie jednego chrzestnego tzw. „świadkiem chrztu”, o którego proszą rodzice dziecka, gdy jeden z kandydatów ma faktyczną przeszkodę do pełnienia tej funkcji. Jest to niedopuszczalne. Świadkiem chrztu może być jedynie i wyłącznie osoba ochrzczona w Kościele innym niż katolicki (protestant, prawosławny, etc.), z zaznaczeniem, że faktycznym chrzestnym będzie osoba ochrzczona w Kościele katolickim. Ten wymóg ma zapewnić to, co wiąże się z łaską przekazanej w chrzcie wiary – pewność wzrastania w niej. Nie wolno tu dopuszczać tzw. laksyzmu prawnego, czyli nagięcia wymogów prawa do nieprawidłowej sytuacji, nawet w imię tzw. „duszpasterskiego zbliżenia”. Posłuszeństwo przepisom Kościoła jest wyrazem miłości do niego – pisał św. Jan Paweł II.
Podsumowanie
Rozważając o istocie oraz formie udzielania sakramentu chrztu świętego, chcąc przypomnieć podstawowe, katechizmowe treści, odniosłem się do najczęściej spotykanych sytuacji i problemów z życia rodzinnego i duszpasterskiego. To nie oznacza, że temat został wyczerpany – wręcz przeciwnie – być może stał się on dopiero punktem wyjścia do pogłębienia tematu poprzez własne poszukiwania: sięgnięcia do Katechizmu Kościoła Katolickiego, książek o tematyce sakramentalnej bądź szczerej rozmowy ze swoim duszpasterzem.
ks. Karol Rawicz-Kostro
1 Zainteresowanych swoimi prawami i obowiązkami w Kościele odsyłam do Kodeksu Prawa Kanonicznego Jana Pawła II z 1983r. (kan. 204-230).
2 O tym, jakimi przymiotami mają się odznaczać i jakie warunki spełniać rodzice chrzestni przeczytamy w kan. 874 Kodeksu Prawa Kanonicznego: chrzestny ma być wyznaczony przez rodziców dziecka i ma wyrazić na to swoją zgodę (sami rodzice nie mogą pełnić funkcji chrzestnych), mieć ukończone 16 lat i przyjąć sakrament Bierzmowania (proboszcz dla słusznej przyczyny może dopuścić wyjątek), prowadzić życie zgodne z wiarą i moralnością chrześcijańską, móc przystępować do sakramentów świętych (być wolnym od grzechu ciężkiego) – przy tym ostatnim należy pamiętać, że chrzestnymi nie mogą być osoby żyjące w związkach niesakramentalnych (nawet, gdyby w najbliższej przyszłości wyrażały chęć zawarcia małżeństwa sakramentalnego), a także trwający w karach kościelnych (np. ekskomunika). ks. Karol Rawicz-Kostro
Kandydat pragnący dobrze przygotować się do przyjęcia sakramentu bierzmowania zobowiązany jest do wypełnienia następujących warunków:
- w każdą niedzielę i święto nakazane uczestniczyć we Mszy św., (podpisy w indeksach kandydatów do bierzmowania)
- regularnie przystępować do sakramentu pokuty,
- sumiennie i aktywnie uczestniczyć w katechezie szkolnej,
- brać udział w spotkaniach w grupach kandydatów do bierzmowania,
- uczestniczyć w rekolekcjach wielkopostnych,
- wszędzie być świadkiem Boga.
Sakrament bierzmowania wraz z chrztem i Eucharystią należy do „sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego”, którego jedność powinna być zachowywana. Należy zatem wyjaśniać wiernym, że przyjęcie tego sakramentu jest konieczne jako dopełnienie łaski chrztu. Istotnie, „przez sakrament bierzmowania (ochrzczeni) jeszcze ściślej wiążą się z Kościołem, otrzymują szczególną moc Ducha Świętego i w ten sposób jeszcze mocniej zobowiązani są, jako prawdziwi świadkowie Chrystusa, do szerzenia wiary słowem i uczynkiem oraz do bronienia jej”.
W obrzędzie sakramentu bierzmowania należy uwzględnić znak namaszczenia oraz to, co namaszczenie oznacza i wyciska, czyli pieczęć duchową. Namaszczenie w symbolice biblijnej i starożytnej posiada wielkie bogactwo znaczeniowe. Oliwa jest znakiem obfitości oraz radości; oczyszcza (namaszczenie przed kąpielą i po niej) i czyni elastycznym (namaszczanie atletów, zapaśników); jest znakiem uzdrowienia, ponieważ łagodzi kontuzje i rany; udziela piękna, zdrowia i siły.
Bierzmowanie przynosi zatem wzrost i pogłębienie łaski chrzcielnej:
- zakorzenia nas głębiej w Bożym synostwie, tak że możemy mówić „Abba, Ojcze!” (Rz 8, 15),
- ściślej jednoczy nas z Chrystusem,
- pomnaża w nas dary Ducha Świętego,
- udoskonala naszą więź z Kościołem,
- udziela nam, jako prawdziwym świadkom Chrystusa, specjalnej mocy Ducha Świętego do szerzenia i obrony wiary słowem i czynem, do mężnego wyznawania imienia Chrystusa oraz do tego, by nigdy nie wstydzić się Krzyża.
Katechizm Kościoła Katolickiego (nr 1285, 1293, 1303)
Sakrament bierzmowania może przyjąć każdy człowiek ochrzczony, który go jeszcze nie przyjął. Kandydat powinien być odpowiednio przygotowany, a przed przyjęciem bierzmowania powinien przystąpić do sakramentu pokuty. W Katechizmie Kościoła Katolickiego sprecyzowano, że powinien osiągnąć „wiek rozeznania”, czyli taki, w którym sam potrafi podejmować decyzje w sposób odpowiedzialny i dobrowolny.
Szafarzem, czyli tym, który udziela bierzmowania, jest biskup. Może on, jeśli zachodzi taka potrzeba, upoważnić do tego także innych księży.
Świadkiem bierzmowania może być osoba, która przyjęła wszystkie sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego (chrzest, Eucharystię, bierzmowanie) i prowadzi życie zgodne z zasadami wiary. Zadaniem świadka jest troska o to, by bierzmowany wypełniał obowiązki wypływające z przyjęcia tego sakramentu. Dla podkreślenia związku z chrztem zaleca się, aby był nim jeden z rodziców chrzestnych – najlepiej ojciec dla chłopca, matka dla dziewczyny.
Obrzęd sakramentu bierzmowania obejmuje: gest włożenia rąk, który oznacza błaganie o dar Ducha Świętego dla bierzmowanego; namaszczenie krzyżmem świętym (sporządzonym z oliwy i wonnego balsamu, poświęconym przez biskupa w Wielki Czwartek) przez nakreślenie znaku krzyża na czole, co symbolizuje wyciśnięcie znamienia, szczególnego znaku Ducha Świętego w duszy bierzmowanego. Jednocześnie biskup wypowiada słowa: „Przyjmij znamię daru Ducha Świętego”. Obrzęd kończy dialog biskupa z bierzmowanym: na słowa: „Pokój z Tobą” bierzmowany odpowiada: „I z duchem twoim”. Zastąpił on gest lekkiego uderzenia w policzek, symbolizujący pocałunek pokoju. W czasie namaszczenia świadek kładzie prawą rękę na ramieniu bierzmowanego.
SAKRAMENT BIERZMOWANIA
Pytanie od rodziców chrzestnych:
Przed laty zostaliśmy oboje poproszeni, by być chrzestnymi dziecka naszych znajomych, pozostających w związku cywilnym (ona z rodziny wojskowej, wychowana w duchu ateistycznym). Znaleźliśmy kapłana gotowego udzielić sakramentu, chrzest się odbył. Nie poszliśmy konsekwentnie „za ciosem” – nie zrobiliśmy nic, aby pomóc mamie naszego chrześniaka w przyjęciu Chrystusa, a oboje zachęcić do zawarcia małżeństwa sakramentalnego. Przez następne 10 lat pozostawaliśmy w regularnych kontaktach, choć odwiedziny nie były zbyt częste. Później przestaliśmy się spotykać – pochłonęło nas własne życie rodzinne oraz posługi w Domowym Kościele. Wiemy tylko tyle, że nasz chrześniak przez pewien czas chodził do szkoły katolickiej. Dziś wiemy jeszcze jedno: że najprawdopodobniej nasi znajomi nie są już razem, choć niekoniecznie w kolejnych związkach. Nie wiemy, jaka jest sytuacja duchowa naszego chrześniaka. Sumienie nam mówi, że dużo „zawaliliśmy”…
Odpowiedź:
Przede wszystkim należą się wyrazy uznania za Waszą wspaniałomyślność i otwartość. Podejmując się zadań płynących z decyzji o byciu rodzicami chrzestnymi dziecka, co do którego istnieją wątpliwości czy zostanie wychowane w wierze katolickiej, pokazaliście innym małżonkom, czy też indywidualnym osobom, czym jest faktyczne rodzicielstwo duchowe. Wielu z nas w podobnej sytuacji stawia sobie pytanie: czy będąc poproszonym o zostanie ojcem czy matką chrzestną warto angażować się w życie rodziny, która jest obojętna religijnie? Warto a nawet trzeba! Można by pomyśleć, jak wyglądałoby życie naszego chrześniaka/chrześniaczki, gdyby „towarzyszyli” mu duchowo rodzice chrzestni, którzy nie spełnialiby swoich obowiązków względem niego, czyli nie otaczaliby go swoją modlitwą a poprzestaliby jedynie na kupowaniu drogich prezentów. Bycie rodzicem chrzestnym to właśnie stworzenie relacji duchowej, która jest o wiele ważniejsza od towarzyskiej. Nawet, jeżeli Wasze drogi się rozeszły, obowiązek duchowy pozostał. To pokrewieństwo duchowe między rodzicem chrzestnym a dzieckiem trwa do końca życia i stanowi istotę bycia ojcem lub matką chrzestną, aby wspierać się w drodze do świętości.
Biblijne podstawy Sakramentu Bierzmowania
W mocy Ducha Świętego przystępujemy do rozważań poświęconych drugiemu z sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego – bierzmowaniu. Gdybyśmy żyli w czasach pierwotnego Kościoła, nie rozróżnialibyśmy sakramentów chrztu świętego i bierzmowania. Udzielano ich katechumenom, czyli dorosłym, przygotowującym się do sakramentów wtajemniczenia jednocześnie, w połączeniu z Komunią Świętą. Kiedy czytamy Pismo Święte nie znajdujemy w nim wyraźnego rozróżnienia chrztu i bierzmowania, choć niektóre teksty świadczą o chrzcie „z wody” i „w Duchu Świętym” (np. Mk 1,8; J 3,5; Tt 3,5; 1 Kor 12,13). Gdzie zatem szukać stricte biblijnych podstaw sakramentu bierzmowania? Na pierwszą myśl przychodzi wydarzenie z Wieczernika, w którym trwali na modlitwie Apostołowie wraz z Maryją po zmartwychwstaniu Pana Jezusa, kiedy nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić (Dz 2,2-4). Czy jednak faktycznie owo napełnienie Duchem Świętym możemy utożsamiać wyłącznie z bierzmowaniem? Czy już w chrzcie świętym nie napełnia nas Duch Święty, upoważniając do nazywania się dziećmi Bożymi? Tradycja biblijna przywołuje raczej inny fragment Dziejów Apostolskich, w którym mowa jest o darze Ducha Świętego, nałożeniu rąk i modlitwie (Dz 8, 14-17; 19,1-7), utożsamiając go z omawianym przez nas sakramentem. Warto zauważyć, że w przywołanym fragmencie czynności te zarezerwowane były biskupowi, jako gwarantowi powszechności Kościoła lokalnego, na którego stał czele. W początkach chrześcijaństwa sakramentów wtajemniczenia udzielał biskup. Jednakże w momencie rozwoju chrześcijaństwa i znacznego wzrostu liczby wyznawców Chrystusa (początek IV w.), coraz trudniejsza była obecność biskupa w różnych gminach, często leżących daleko od siebie. Ta sytuacja wymogła niejako rozdzielenie sakramentów chrztu i bierzmowania. Tego pierwszego mogli udzielać kapłani i diakoni, natomiast wkładanie rąk na głowę ochrzczonego zarezerwowano wyłącznie biskupowi, co było wyrazem włączenia w Kościół powszechny, „dopełnieniem” sakramentu chrztu (stąd łacińska nazwa sakramentu bierzmowania brzmi: confirmatio – potwierdzenie, utwierdzenie wzrostu łaski chrztu świętego). Podsumowując ten biblijno-teologiczny wstęp posłużę się konkluzją zaczerpniętą z książki niemieckiego teologa Theodora Schneidera pt. „Znaki bliskości Boga”, w tłumaczeniu biskupa Jana Tyrawy: Chrzest zapoczątkowuje łaskę i posiadanie Ducha, bierzmowanie oznacza wzrost, powiększenie, pełnię tego, co zapoczątkowane zostało wraz z chrztem.
Jak udziela się sakramentu?
Sakramentu bierzmowania udziela się przez namaszczenie krzyżmem na czole, którego dokonuje się z włożeniem ręki i przez słowa: <<Przyjmij znamię Daru Ducha Świętego>> – taką formę sprawowania sakramentu określił św. Paweł VI w napisanej w 1971 r. Konstytucji Apostolskiej o bierzmowaniu, w odróżnieniu do istniejącej dotąd innej formy jego sprawowania. Ojciec Święty swoją decyzją powrócił tym samym do starożytnej tradycji Kościoła bizantyjskiego, aplikując ją do Kościoła rzymskokatolickiego, porzucając dotąd istniejącą. Kto przyjmował sakrament bierzmowania przed 1971 rokiem ten pamięta, że forma jego sprawowania wyglądała nieco inaczej niż obecna. Również inaczej wyglądał proces przygotowań do przyjęcia sakramentu. Pozostawmy już zatem na marginesie przemiany historyczne dotyczące bierzmowania, a przejdźmy do stanu aktualnego, podejmując refleksję nad świadomością przyjętego sakramentu przez nas, którzy już go otrzymaliśmy oraz tych, którzy jako młodsze pokolenie, aktualnie się do niego przygotowują.
Znaczenie Sakramentu Bierzmowania
Jeśli wolno mi wyrazić swoją opinię na temat używania określania „sakrament dojrzałości chrześcijańskiej” w odniesieniu do bierzmowania, to jestem jak najbardziej sceptyczny wobec takiej formy nazewnictwa. O ile jeszcze kilkanaście lat temu stanowiło ono poświadczenie o dumie, z którą świadomy kandydat przyjmował bierzmowanie, o tyle obecnie kojarzone jest częściej z „dojrzałością” do opuszczenia domu, w którym dotąd „niedojrzały” czuł się jak zamknięty w klatce wróbel. Niestety w znacznej części młodych adeptów chrześcijaństwa, drzemie wewnętrzna, nieujawniana przez lata katechizacji (domowej i szkolnej) chęć wyzwolenia się spod „ciężarów”, wynikających z bycia chrześcijaninem. Najczęściej pierwszą „dojrzałą” decyzją podejmowaną przez przyjmującego sakrament bierzmowania jest pożegnanie się ze swoją wspólnotą wiary i rozpoczęcie „dojrzałego” życia na własną rękę extra Ecclesia (poza Kościołem). Dzisiaj skłaniałbym się raczej do nazywania sakramentu bierzmowania „znakiem komunii z Kościołem”. Wyraża się w nim to wszystko, co określa Katechizm Kościoła Katolickiego w odniesieniu do tego sakramentu (zob. KKK 1303): jedność z Trójjedynym Bogiem wyrażona w łacińskim sentire cum Ecclesiae (współ-czuć wraz z Kościołem). Komunia z Kościołem zakłada nie tylko bierne trwanie w nim, ale podobnie jak z komunią eucharystyczną, wymaga szczególnego usposobienia duszy i decyzji życia z Panem w Jego Kościele, w otoczeniu braci i sióstr. Z bierzmowaniem jest zatem jak z Komunią Świętą: można i powinno się Ją przyjmować, jeśli chce się żyć w komunii z Bogiem, ale trzeba mieć uprzedni akt woli, by wpierw uczynić wiarę Kościoła – swoją wiarą. Katechizm mówi wprost, że każdy ochrzczony jeszcze nie bierzmowany może i powinien otrzymać sakrament bierzmowania. Skoro chrzest, bierzmowanie i Eucharystia stanowią jedność, wierni są obowiązani przyjąć ten sakrament w odpowiednim czasie; chociaż sakrament chrztu jest ważny i skuteczny bez bierzmowania i Eucharystii, to jednak wtajemniczenie chrześcijańskie pozostaje nie dopełnione (KKK 1306).
Opublikowane 6 kwietnia 2017 roku wskazania Konferencji Episkopatu Polski dotyczące przygotowania do przyjęcia sakramentu bierzmowania są aktualnym wskazaniem katechetycznym dla przygotowań do przyjęcia sakramentu. Choć są skierowane przede wszystkim do duszpasterzy i kandydatów, to jednak możemy z nich wyczytać równie znaczące dla nas, trwających w komunii z Kościołem, przypomnienia wynikające z przyjętego wcześniej sakramentu umocnienia wiary. W końcu stanowią też dobry materiał dla samych rodziców, którzy towarzyszą kandydatowi w jego przygotowaniach.
Dar Ducha Świętego, którego otrzymujemy w sakramencie Bierzmowania głębiej zakorzenia nas w Bożym synostwie, ściślej jednoczy z Chrystusem, udoskonala jego więź z Kościołem, udziela mu specjalnej mocy Ducha Świętego do szerzenia wiary, jej obrony słowem i czynem, a także do mężnego wyznawania imienia Chrystusa oraz do tego, by nigdy nie wstydził się Krzyża (KKK 1285). Przypominając sobie obecny dialog, jaki toczy się pomiędzy biskupem (zwyczajnym szafarzem sakramentu Bierzmowania) a kandydatem przyjmującym sakrament, zawarty jest w nim element zobowiązujący, który warto rozważyć na sposób rachunku sumienia. Pragniemy, aby Duch Święty, którego otrzymamy, umocnił nas do mężnego wyznawania wiary i postępowania według jej zasad. Zdanie to powinno nam pomóc uchwycić istotę Bierzmowania. W języku polskim słowo „bierzmo” oznacza belkę, która podtrzymuje strop dachu, stanowi o jego stabilności. Dar Ducha Świętego i świadomość tego daru pomaga zachować godność dziecka Bożego człowiekowi, który trwa w drodze do świętości.
Kim jest świadek Bierzmowania?
Pomijając w tej katechezie pozostałe kwestie teologii sakramentu Bierzmowania oraz wymogi stawiane kandydatowi do sakramentu, zwróćmy jeszcze naszą uwagę na funkcję świadka Bierzmowania. Obrzęd Sakramentu Bierzmowania stanowi, że kandydat powinien być przedstawiony Kościołowi przez osobę, która sama jest świadkiem wiary katolickiej. Kodeks Prawa Kanonicznego przedstawiając wymogi dla świadka odsyła wprost do wymagań stawianych rodzicom chrzestnym. Stąd też praktyka Kościoła wskazuje, aby świadkiem sakramentu Bierzmowania był rodzic chrzestny – dla młodzieńca ojciec chrzestny, dla dziewczyny matka chrzestna. Gdy jest to niemożliwe ma to być inna godna osoba, która spełnia podstawowe wymagania, najlepiej ktoś z bliskiego otoczenia kandydata, ale zaleca się, by nie był to rodzic. Wielu z nas pełni już zapewne funkcję świadka Bierzmowania. Warto pamiętać o tym, że nie jest to funkcja honorowa czy też kończąca się wraz z zakończeniem sprawowanego obrzędu. Wręcz przeciwnie – podobnie jak w przypadku pokrewieństwa duchowego, jakie zawiązuje się na chrzcie świętym – zadanie świadka Bierzmowania nie może ograniczać się do uczestnictwa i wypełnienia roli w obrzędzie Bierzmowania, ale ma on już uprzednio przygotować kandydata do przyjęcia sakramentu, a po jego otrzymaniu pomóc w wiernym wypełnianiu przyrzeczeń chrzcielnych, zgodnie z natchnieniami Ducha Świętego. Widzimy zatem, że wybór świadka Bierzmowania powinien nastąpić u samego początku przygotowań do sakramentu.
Odnowić przyjaźń ze swoim świętym patronem
Ostatnią rzeczą, o której należy wspomnieć jest nawiązanie raz jeszcze do sakramentu Chrztu Świętego. Dla podkreślenia wyraźniejszego związku Bierzmowania z chrztem świętym wypada podtrzymać imię chrzcielne. Młodzież, kierując się różnymi motywami przy wyborze patrona Bierzmowania, wyszukuje często „egzotycznych” patronów, zapominając o tym, który towarzyszy im od samego początku. Zmiana byłaby uzasadniona, gdyby imię chrzcielne nie było związane z chrześcijańskim patronem. Bierzmowanie jest zatem okazją ku temu, aby odnowić swą przyjaźń ze świętym patronem, poznając głębiej jego życiorys oraz uświadamiając przymioty, którymi się odznaczał, aby móc go naśladować.
Myślę, że katecheza poświęcona sakramentowi Bierzmowania pozwoliła nam wyraźniej dostrzec kontynuację życia wiary, chrześcijańskiego wtajemniczenia, które rozpoczęło się w nas na chrzcie świętym. Na koniec nie zapomnijmy o modlitwie o odnowienie w nas charyzmatu służby Kościołowi. Bierzmowanie domaga się od nas uczestniczenia w życiu wspólnoty ludu Bożego, czerpania z siedmiorakich darów Ducha.
Na zakończenie przydatna wskazówka katechetyczna dla rodziców towarzyszących swoim dzieciom w nauce katechizmu. Jak szybko zapamiętać katechizmowe siedem darów Ducha Świętego? Wystarczy przyjrzeć się sylwetce człowieka. Poczynając od czubka głowy, kojarzymy z nim dar mądrości. Czoło z darem rozumu. Usta z darem rady, którą możemy mowie udzielać bliźnim. Męstwo (w wyznawaniu wiary) kojarzy się z naprężonymi muskułami. Dar umiejętności z czyniącymi dobro dłońmi. Pobożność to kolana, zginane do modlitwy przed Panem. W końcu bojaźń Boża, czyli lęk przed utratą przez grzech stanu łaski uświęcającej, dotyczy całego człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga.
ks. Karol Rawicz-Kostro
Trzecim z sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego jest Eucharystia – Najświętszy Sakrament. A skoro wyjątkowość tego Sakramentu wyrażona została przez przymiotnik: „najświętszy”, to dzisiejsza katecheza będzie również wyjątkowa, inna od poprzednich. W dwóch ostatnich katechezach poruszaliśmy kwestie związane z sakramentem Chrztu Świętego i Bierzmowania analizując ich biblijne podstawy, pochylając się nad znaczeniem czynności i gestów oraz omawiając konkretne sytuacje duszpasterskie. Choć pierwszą moją myślą było to, aby poświęcić Najświętszemu spośród Sakramentów minimum trzy katechezy – tego domagałoby się w miarę szczegółowe omówienie – jednak z racji zachowania ciągłości i jedności redakcyjnej uznałem, że chwalebne będzie również przygotowanie jednej, ale ukonkretnionej. Wejdźmy odważnie, w głąb sakramentu. Podejmijmy dziś temat czynnego uczestnictwa wiernych w sprawowaniu liturgii sakramentu Eucharystii.
Pytanie od pana Grzegorza:
Szczęść Boże!
Bardzo mi się podoba pomysł i realizacja cyklu o sakramentach w DK „List do wspólnot rodzinnych”. Często brakuje takiej prostej a jednocześnie opartej na Biblii katechezy. Jako przykład podam sytuację z ostatniej niedzieli, kiedy na mszy był chrzest. Ksiądz pyta: „O co prosicie Kościół Boży?” A rodzice odpowiadają: „o błogosławieństwo”. Ale nie o tym chciałem napisać. Mój list dotyczy sprawy dzieci adoptowanych. Pewna rodzina była niewydolna wychowawczo i sąd nakazał przekazać dzieci do adopcji. Dzieci nie były ochrzczone. Grupa z DK postanowiła, aby ochrzcić te dzieci jeszcze przed adopcją, bo nie wiadomo w jakie ręce trafią. Ja z żoną byliśmy rodzicami chrzestnymi jednego chłopca. Było wiadomo, że nasza rola dotyczy tylko chrztu, bo nie przekazuje się informacji, gdzie dzieci trafiły do adopcji. Także nie mamy żadnej informacji o tych dzieciach. Moje pytanie dotyczy dalszej sytuacji. Dzieci zostały ochrzczone i przekazane do adopcji. Informacja o chrzcie nie jest przekazywana nowym rodzicom. Jeśli są wierzący i będą chcieli ochrzcić adoptowane dzieci, to co mają zrobić. Oni nie wiedzą, czy dzieci były ochrzczone. Nie mają metryki chrztu dzieci. Jak nie ochrzczą, będą też mieli problem z dalszymi sakramentami dzieci: komunią, bierzmowaniem, małżeństwem. Jak wtedy postąpić? Chciałbym także dorzucić jedno odkrycie dotyczące sakramentu bierzmowania. Jak mnie przygotowywano do sakramentu bierzmowania, to mówiono aby wybrać sobie kolejnego patrona. Aby mieć drugiego. Pierwszy raz się spotkałem z podejściem aby wybierać patrona chrzcielnego (jeśli takowy jest). Mi się to podoba.
Grzegorz Kowalewski
Odpowiedź:
Bardzo dziękuję za wnikliwą lekturę katechez i za słowa wyrażające potrzebę nieustannej formacji wiernych w kwestiach sakramentalnych. Jeśli chodzi o sprawę chrztu dzieci adoptowanych:
- Nie znam przepisów, które zabraniałyby dołączenia aktu chrztu do karty dziecka, z informacją dla przysposabiających rodziców, o chrzcie dziecka. Powinna ta informacja zostać im przekazana. Odrębną sprawą jest tutaj kwestia odnotowania faktu chrztu w parafialnej księdze metrykalnej. Czy należałoby wpisywać dane rodziców biologicznych (jeśli byliby znani)? Raczej nie, z racji obowiązującej tajemnicy. Dodam, że istnieje zwyczaj (nie wszędzie) umieszczania łacińskiego skrótu przy akcie chrztu dziecka: „p.p.a.” – patris per adoptionem, który informuje, że rodzice biologiczni dziecka są nieznani, a umieszcza się na nim jedynie dane rodziców adoptujących. W przedstawionej przez Pana sytuacji rodzice adoptujący dziecko byli jeszcze nie znani.
- Gdyby jednak faktycznie nowi rodzice nie otrzymali takiej informacji, wtedy, jeśli są wierzący, mogą prosić o udzielenie sakramentu warunkowo. Termin ten odnosi się tylko do trzech sakramentów: chrztu, bierzmowania i kapłaństwa, których nie można ponawiać a co do których ma się wątpliwość czy były ważnie (bądź w ogóle) udzielone. Tzw. chrzest warunkowy udzielany jest zatem w taki sam sposób, jak zwyczajny chrzest – wypowiada się jedynie na początku dodatkowe słowa: „Jeśli nie byłeś ochrzczony(a), (imię) ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”.
- Sprawą bardziej zastanawiającą, w świetle prawa adopcyjnego jest fakt, że ośrodek adopcyjny zezwolił (oczywiście poza niebezpieczeństwem zagrożenia życia) na chrzest na prośbę osób zewnętrznych. Zasadą jest, że za chrzest odpowiedzialni są nowi rodzice (chrzest w wierze rodziców) i to dopiero po uprawomocnieniu się wyroku przyznającego władzę rodzicielską. Oczywiści niebezpieczeństwo śmierci wyłącza tę zasadę. Zwracam na to uwagę chociażby dlatego, że chrzest wiąże się z przynależnością do konkretnego obrządku. Co by się stało, gdyby adoptujący dziecko rodzice byli np. grekokatolikami? Byłoby to wbrew ich prawu do wychowania dziecka w swoim obrządku. Oczywiście, zawsze pozostaje możliwość kanonicznej zmiany obrządku, ale aby uniknąć takich sytuacji prawo Kościoła daje rodzicom (opiekunom prawnym) przywilej w przekazywaniu wiary i włączenia dziecka do Kościoła w obrządku jego rodziców.
Duch Święty autorem liturgii
Benedykt XVI w adhortacji „Sacramentum caritatis” – o Eucharystii – Sakramencie Miłości, pisze: Spotkanie eucharystyczne realizuje się w Duchu Świętym, który nas przemienia i uświęca. On wzbudza w uczniu stanowczą wolę odważnego głoszenia innym tego, co się usłyszało i przeżyło, aby i ich doprowadzić do tego samego spotkania z Chrystusem. W ten sposób uczeń, posłany przez Kościół, otwiera się na misję nie mającą granic. W każdej celebracji eucharystycznej decydującą rolę spełnia Duch Święty. On, jako trzecia osoba Trójcy Świętej sprawia, że liturgia, która jest dziełem Boga, „rodzi” na ołtarzu Eucharystię, ta zaś buduje wspólnotę Kościoła, jest źródłem i szczytem jego działalności. Co za tym idzie każda wspólnota, jako część ludu Bożego, uczestnicząc w celebracji eucharystycznej, włącza się w jedną liturgię sprawowaną przez cały Kościół: ten pielgrzymujący na ziemi (liturgia ziemska) i ten triumfujący w niebie (liturgia niebiańska).
Kościół wyraża się najpełniej w liturgii, w której działa Duch Święty. Co to znaczy? To znaczy, że tam, gdzie celebruje się Eucharystię, czyli wydarzenie zbawcze Jezusa Chrystusa, tam objawia się Duch Święty. Natomiast jeśli nie celebruje się wydarzeń zbawczych, zgodnie z tym, co nakazuje Duch Święty w Kościele, tam nie celebruje się liturgii, ale autocelebruje się samego siebie. Stąd też to nie wspólnota zbiera się dla samej siebie, ale zostaje ona zwołana przez Boga dla celebrowania Jego tajemnic. Gdyby bowiem gromadziła się z własnej, inicjatywy, wtenczas celebrowałaby samą siebie i dla samej siebie, tam nie byłaby sprawowana liturgia, nawet gdyby zewnętrznie była jak najokazalej przygotowana.
Zrozumieć na nowo znaczenie Dnia Pańskiego
Piszę o tym wszystkim dlatego, aby zwrócić uwagę na zupełnie inny wymiar naszego celebrowania i uczestniczenia w Eucharystii, szczególnie tej niedzielnej – w Dzień Pański. Mamy częstą pokusę do tego, aby coś w liturgii zmienić, dodać, aby stała się bardziej „atrakcyjna” według naszej miary, zapominając o samym wydarzeniu zbawczym, w tym dniu szczególnie celebrowanym mocą Ducha Świętego – uobecnieniu męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Aby jeszcze bardziej podkreślić znaczenie tego dnia, trzeba przypomnieć o wydarzeniu z 304 roku, kiedy to grupa około pięćdziesięciu chrześcijan z Abiteny (Afryka Północna) została uwięziona z powodu celebrowania liturgii eucharystycznej, co było w ówczesnym czasie prawnie zakazane przez władze rzymskie. Jeden z uwięzionych – co potwierdza zachowany protokół przesłuchania – Emeritus, miał odpowiedzieć prokonsulowi, że podczas zgromadzenia „obchodzili to, co jest Pana”.
Sformułowanie „obchodzić to, co jest Pana” oznacza właśnie świętowanie Dnia Pańskiego w zgodzie z tym, czego uczy Kościół, także w kwestii przepisów regulujących sprawowanie liturgii, która jest dziełem Boga. Ale podkreśla ono również samą treść niedzieli, która jest pamiątką zmartwychwstania i obecności Chrystusa w Kościele, szczególnie w Eucharystii. Niestety, chrześcijaństwo przeżywa dziś poważny kryzys świętowania Dnia Pańskiego, gdyż dziś prawie nikt już nie krzyczy wezwania, z którym na ustach ginęli męczennicy z Abiteny: sine dominico non possumus! [Bez tego, co jest Pana (Dnia Pańskiego) żyć nie możemy!] Dziś znaczenie niedzieli zredukowane zostało jedynie do sfery zewnętrznej, także w rozumienia celebracji, gdzie trzeba „jak najwięcej uczynić”, aby była ona atrakcyjna. To nie ta droga. Trzeba poczynić refleksję nad rozbudzeniem pragnienia spotkania Chrystusa w Eucharystii podczas każdej Mszy Świętej, w której urzeczywistnia się On w sposób całkowity. Widzimy zatem, że jednym z ważniejszych elementów dyskusji na temat liturgii jako celebracji jest ukazanie jej wyjątkowego charakteru, co też próbuję ukazać w tej pogłębionej katechezie. Przyjrzymy się teraz podmiotowi celebracji liturgii – Kościołowi, czyli każdemu, kto bierze w niej udział, obchodzi to, „co jest Pana”.
Kto celebruje liturgię?
Liturgia ze swej istoty ma zawsze charakter święta: ta sprawowana w dzień powszedni, jak i ta w niedzielę. Nic więc dziwnego, że człowiek chce być wolny w swoim świętowaniu, również na płaszczyźnie celebracji. Chodzi tutaj jednak o taką wolność, która jest wyjściem poza konieczności życia codziennego, poza „przymus roli”, gdzie wolność musi być porzuceniem roli i odsłonięciem tego, co istotne – przypomina papież Benedykt. Powód do radości świętowania musi być na tyle trwały, aby mógł się ostać w obliczu pytania o śmierć oraz na odkryciu nowości zmartwychwstania, które jest centralnym powodem religii chrześcijańskiej. Stąd też Eucharystię określamy mianem „święta zmartwychwstania”, które zakłada uprzednie zanurzenie się w krzyżu Chrystusa. Wolność w celebracji eucharystycznego święta nie jest jednak wolnością wymyślania tekstów, lecz wyzwoleniem świata i nas samych od śmierci, a tylko ono może nas uzdolnić do przyjęcia prawdy i miłowania się w prawdzie – konkluduje papież emeryt.
Owa wolna odpowiedź wspólnoty na wezwanie Boże, przejawia się w charakterze celebrowania liturgii, którą określa mianem – uwaga! – latreutycznym. Oznacza to, że lud Boży zostaje włączony w liturgię, której zasadą i inicjatorem jest sam Bóg, czyniący z wolnej odpowiedzi człowieka współpodmiot (!) całej akcji liturgicznej. To właśnie zgromadzenie liturgiczne jest tym, które otrzymuje możliwość współ-celebrowania liturgii na podstawie zatwierdzonego w Kościele rytu (dziś w rycie rzymskim wyróżniamy dwie formy: zwyczajną (posoborową) i nadzwyczajną (tzw. trydencką). Trzeba przy tym jednak pamiętać, o czym przypomina J. Ratzinger, że liturgia jako święto wykracza poza obszar tego, co można wytworzyć; prowadzi do obszaru tego, co dane, tego, co żyjące, tego, co nam się oddaje – Boga samego. Udział wiernych w „święcie zmartwychwstania” prowadzi ostatecznie do aktu adoracji, czyli do centralnego momentu chrześcijańskiej liturgii, w której człowiek staje się czcią oddawaną Bogu (św. Ireneusz). Odpowiedzą człowieka jest akt adoracji, czyli prawidłowy sposób odnoszenia się do Boga, który przekracza codzienność życia, dając już na ziemi przedsmak nieba.
Jak poprawnie rozumieć „czynne uczestnictwo” w liturgii?
Powyższe rozważania (trudne, ale jakże potrzebne) prowadzą nas w końcu do podjęcia refleksji nad postawą ludu Bożego uczestniczącego w liturgii. Sobór Watykański II, określił to zaangażowanie pojęciem participatio actuosa – czynnego uczestnictwa. Jego istotą nie jest jednak uwypuklenie zewnętrznej, ludzkiej aktywności, lecz na otwarciu się własnego „Ja” na spotkanie z Tym, który dał siebie dla wszystkich poprzez ofiarę Krzyża. Wspólnota uczestnicząca w liturgii nie powstaje z połączenia w jedno wszystkich ról i zadań, jakie są do spełnienia podczas celebracji, lecz urzeczywistnia się wtedy, gdy podczas modlitwy człowiek porzuca swoją rolę, gdy osobiście, bez zasłony, staje przed swoim Bogiem. Stąd też tak ważne zdaje się być wychowanie liturgiczne wszystkich chrześcijan, aby zapobiegać myśleniu, które sądzi, że aby liturgia była atrakcyjna i skuteczna, wystarczy wszystko robić głośno i wspólnie. Tu musi pozostać miejsce na adorację. Działanie ludzkie w liturgii nie polega wyłącznie i przede wszystkim na wstawaniu, siadaniu i klękaniu, lecz na tym, co dzieje się we wnętrzu człowieka – tu właśnie rozgrywa się cały dramat – przypomina Benedykt XVI.
Aby czynne uczestnictwo wszystkich wiernych w celebracji liturgicznej było owocne, papież wymienia pewne warunki, jakie powinien spełniać jej uczestnik. Jednym z nich jest duch ciągłego nawracania się, który chroni przed płytkim podchodzeniem do świętych tajemnic. Owej postawie sprzyjają np. chwile milczenia (jakże bardzo ich brakuje we Mszy Świętej i to nie z powodu braku miejsca dla nich, lecz z powodu nieustannego „gadulstwa”, zagadywania Pana Boga, zamiast słuchania), post, a także w razie konieczności, spowiedź sakramentalna. Innym warunkiem jest czynny udział w posłaniu i misji Kościoła, bez którego wierny nie będzie w pełni potrafił zrozumieć, że także i on jest częścią całej wspólnoty. Komunia święta jest bez wątpienia najwyższym wyrazem czynnego uczestniczenia w liturgii.
Na koniec jeszcze jedno – według mnie zaskakujące odkrycie zaproponowane przez papieża Benedykta, mówiące, że pod pojęciem actio, czyli czynnego uczestnictwa w liturgii nie kryje się wcale jedynie zewnętrzne działanie. Ważniejszą rzeczywistością działania liturgicznego jest Modlitwa Eucharystyczna, która wyraża się w oratio, czyli w modlitwie. Owa „oratio” – Modlitwa Eucharystyczna – jest rzeczywiście czymś więcej niż mową, jest w najwyższym stopniu „actio”. Tutaj bowiem ludzka „actio” schodzi na dalszy plan i robi miejsce dla „actio divina”, działania Bożego. Dlatego słowa konsekracji, które wypowiada kapłan podczas liturgii są tą najbardziej właściwą „akcją”, której wszyscy oczekują, gdyż ów moment jest włączeniem nas w rzeczywistość działania Bożego. Chodzi tu także o to, aby istniała już tylko jedna „actio”, która jest równocześnie Jego i nasza – nasza przez to, że staliśmy się z Nim „jednym ciałem i jednym duchem”.
Mam nadzieję, że ta jak wspomniałem inna, być może nieco trudniejsza, poparta tekstami papieża emeryta katecheza na temat sakramentu Eucharystii, pomogła wielu nieco głębiej, dojrzalej spojrzeć na to, co znaczy czynnie uczestniczyć we Mszy Świętej – włączyć się w jedyne działanie Boga poprzez akt pełnego oddania się Jemu.
ks. Karol Rawicz-Kostro
Eucharystia
Eucharystia jest „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego”. Jest wprost niemożliwe, aby prowadzić życie chrześcijańskie bez częstego udziału w Eucharystii. Chrystus Pan powiedział wyraźnie: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,53-54).
Wszystkie sakramenty święte, posługi kościelne i dzieła apostolstwa są ściśle powiązane z Eucharystią i do niej zmierzają. Eucharystia jest znakiem jedności wiernych z Bogiem i braćmi. Jedność tę oznacza i ją urzeczywistnia. Jest więc skutecznym znakiem Bożego daru jedności. W kazaniu o chlebie żywym, jakie Jezus wygłosił w Kafarnaum po rozmnożeniu chleba, powiedział również: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56).
Sakrament Eucharystii posiada wiele określeń, z których każde ukazuje pewien aspekt tego sakramentu:
Eucharystia –jest dziękczynieniem składane wraz z Chrystusem Bogu Ojcu przez wiernych zjednoczonych darem Ducha Świętego.
Wieczerza Pańska – jest uobecnieniem Ostatniej Wieczerzy, którą Chrystus Pan spożył wraz ze swymi uczniami i polecił, im ją składać na Jego pamiątkę.
Łamanie chleba –nazwa ta nawiązuje do cudu rozmnożenia chleba i łamania go na pustkowiu. To samo uczynił Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy. Po tym geście uczniowie rozpoznają Zmartwychwstałego Pana. Pierwsi chrześcijanie w ten sposób określali Mszę świętą, gdyż gromadząc się na polecenie Jezusa łamali Chleb Eucharystyczny i spożywali go wchodząc we wspólnotę z Jezusem. W ten sposób tworzyli z Jezusem jedno ciało – Kościół.
Zgromadzenie eucharystyczne – Eucharystia celebrowana jest w zgromadzeniu wiernych, które jest widzialnym znakiem obecności Kościoła.
Najświętsza Ofiara – uobecnia jedyną ofiarę, jaką Chrystus Pan złożył na Krzyżu za nas wszystkich i włącza w nią ofiarę Kościoła.
Najświętszy Sakrament – jak sama nazwa wskazuje, wyróżnia się z pośród innych sakramentów swoją wielkością i świętością. Szczególnie to określenie stosuje się do postaci eucharystycznych przechowywanych w tabernakulum, gdyż żywy Chrystus jest obecny pośród swego ludu. Jest to więc sakrament sakramentów.
Komunia święta – spożywając Ciało i Krew Pańską pod postaciami chleba i wina, jednoczymy się z Chrystusem i tworzymy z nim jedno ciało.
Msza święta – liturgia, w czasie której sprawowany jest ten sakrament, kończy się rozesłaniem wiernych, aby pełnili wolę Bożą w codziennym swoim życiu.
Najczęstsze błędy popełniane podczas Mszy Świętej
Uczestnicząc w celebracji mszalnej, zazwyczaj nie skupiamy się na gestach i postawach, które są tożsame dla poszczególnych jej etapów. Nie analizujemy ich znaczenia i nie zastanawiamy się nad ich wagą. Są one wyuczone, podpatrzone już od czasów dziecięcych od naszych opiekunów. Naśladujemy resztę członków wspólnoty. Wszystkie te zachowania w liturgii mają przypisane znacznie.
Stolica Apostolska reguluje przepisy dotyczące zasad Eucharystii a kwestie, które mogą ulegać modyfikacjom, pozostawia poszczególnym konferencjom episkopatów, stąd w różnych częściach kraju i świata niektóre elementy mszy mogą wyglądać inaczej.
Przez złe przyzwyczajenia bez zastanowienia wykonujemy gesty i wypowiadamy słowa, warto poznać najczęściej popełniane błędy podczas Mszy Świętej, by zrewidować swoją postawę.
Przyjęcie odpowiedniej postawy
Jedną z kwestii problematycznych podczas nabożeństwa jest siadanie, klękanie i wstawanie w odpowiednich momentach.
Postawa stojąca symbolizuje radość z triumfu paschalnego Jezusa, powinna być zachowana od początku Mszy Świętej aż do oracji, podczas śpiewu przed Ewangelią i w czasie jej czytania, przy wyznaniu wiary, w czasie modlitwy powszechnej i po Komunii, a także na zakończenie nabożeństwa.
Siedząc, wsłuchujemy się w Słowo Boże podczas biblijnych czytań, psalmu, homilii, jak również w czasie przygotowania darów ofiarnych, udzielania Komunii i podczas dziękczynienia po jej przyjęciu.
Klęczenie wyraża adorację. Pozostajemy w pozycji na dwóch kolanach podczas przeistoczenia, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu i w czasie Modlitwy eucharystycznej. Jeśli nie klękamy przed przyjęciem Komunii świętej, to przyklękamy, znajdując się za osobą, która jest przy kapłanie – jest to zależne od zwyczaju przyjętego w określonej wspólnocie. Przyklękanie powinno być na prawe kolano i odbywać się również podczas przybycia do kościoła i przechodzenia obok tabernakulum.
Kiedy wykonywać znak krzyża?
Duży znak krzyża wykonujemy podczas rozpoczęcia Eucharystii, jak i na koniec nabożeństwa, a także podczas kropienia wodą święconą. Mały znak krzyża czyniony trzykrotnie, wykonujemy przed Ewangelią na czole – by usłyszane słowa przemyśleć i zapamiętać, na ustach – by je głosić, i na sercu – by w nim pozostały.
Pochylenie głowy
Wiele osób nie wykonuje tego gestu, a skinienie głową oddające szacunek, powinno iść w parze z wypowiadaniem imienia Jezusa Chrystusa, Trójcy Świętej, Najświętszej Maryi Panny i świętego, który został wspomniany podczas danego nabożeństwa. Momenty te następują w czasie spowiedzi powszechnej, podczas hymnu „Chwała na wysokości Bogu”, w wyznaniu wiary, przy pozdrowieniu przed Ewangelią
Uderzanie w pierś
W czasie misterium przemiany chleba i wina w ciało Jezusa, wielu z nas podczas uderzeń w gong, bije się w pierś i pochyla głowę. W tym czasie należy patrzeć na uniesioną Hostię i kielich. Podczas słów „nie jestem godzien”, również nie chowamy wzroku, a patrzymy na ciało Chrystusa, jest to czas na adorację. Gest trzykrotnego uderzenia pięści w serce wykonujemy podczas spowiedzi powszechnej na słowa „moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. Jest on wyrazem skruchy, przyznaniem się do winy.
Woda święcona
Wchodząc do kościoła, kropimy się wodą święconą, co ma symbolizować obmycie z grzechów, chrzest święty, stajemy się otwarci na łaski i gotowi, by wysłuchać Słowo Boże. Ten gest podczas wychodzenia z kaplicy nie jest potrzebny. Jednak nie jest też błędem, jeśli osoba, która go wykonuje, składa intencję o łaski do Ducha Świętego.
Powtarzanie i zmienianie słów
„Panie, nie jestem godzien” – niezależnie od płci, zwrot „godzien” jest częścią cytatu, więc powinien być wymawiany bez zmian formy, co jest częstym błędem wśród pań. Kolejną nieścisłością jest towarzyszenie księdzu przy wymawianiu kwestii „Oto Baranek Boży…”. W tym czasie adorujemy, słowa wypowiada sam kapłan.
Zakończenie Mszy Świętej
Dużym błędem jest przedwczesne wychodzenie z kościoła. Po zakończeniu błogosławieństwa nie siadamy, stoimy, aż ksiądz wraz z ministrantami wyjdą do zakrystii. Pieśń kończąca nabożeństwo również należy do części liturgii, a więc nietaktem jest opuszczanie Domu Bożego przed jej zakończeniem.
- w niedzielę – kwadrans przed każdą Mszą św.
- w dni powszednie – przed każdą Mszą św., czyli o godzinie 6.45, 8.15 i 18.10
- w 1. piątki miesiąca dodatkowo od godziny 17.30
Sakrament pokuty i pojednania
W cyklu katechez liturgiczno-formacyjnych mamy pochylić się nad tematem kolejnego sakramentu, który jako czwarty w układzie katechizmowym otwiera nową grupę, tzw. sakramentów uzdrowienia, do której zalicza się wraz z sakramentem namaszczenia chorych (o którym w następnym numerze). Istotnie, uzdrowienie zranionej grzechem duszy ludzkiej jest niewysłowioną tajemnicą Boga pełnego miłosierdzia, który w Jezusie Chrystusie pojednał nas ze sobą i zlecił posługę jednania (2 Kor 5,18). Znakiem owego pojednania ustanowił sakrament, który nazywamy: spowiedzią świętą, sakramentem przebaczenia, nawrócenia, miłosierdzia bądź – w najpełniejszym ujęciu – sakramentem pokuty i pojednania.
Utrata poczucia grzechu
Istotną przeszkodą, która w sposób poważny od lat 40. XX wieku uniemożliwia człowiekowi coraz bardziej owocnie i świadomie korzystać z daru sakramentu spowiedzi jest problem z postrzeganiem i uznawaniem grzechu – materii koniecznej tego sakramentu. Wypaczenie, zaćmienie, martwota, znieczulenie ludzkich sumień, o których pisał w adhortacji Reconciliatio et paenitentia Jan Paweł II, doprowadzają człowieka do dramatycznego momentu, w którym nie potrafi on zła nazwać złem, grzechu – grzechem. Papież Pius XII w 1946 roku nazwał to zjawisko utratą poczucia grzechu, wskazując, że to najpoważniejszy grzech tego wieku. Nie sposób nie zgodzić się z diagnozą Piusa XII i Jana Pawła II, który we wspomnianym dokumencie na temat pokuty i pojednania poświęcił obszerny jego fragment utracie poczucia grzechu. Utrata poczucia grzechu jest jakąś formą lub owocem negacji Boga: nie tylko w postaci ateizmu, lecz także sekularyzmu. Zachęcam do lektury całego 18. punktu adhortacji, niezwykle istotnego w odniesieniu do zrozumienia aktualnej kondycji duchowej człowieka, żyjącego w zsekularyzowanym świecie.
Po co spowiedź?
Rozpocząłem tę katechezę od zwrócenia uwagi na problem grzechu: jego postrzegania, uznawania bądź nie oraz całkowitej obojętności na zło. Istotnie, coraz częściej posługując w konfesjonale, jak i prowadząc rozmowy duszpasterskie zauważam swego rodzaju „zaćmienie” ludzkiego sumienia, pozbawionego obowiązku ciągłej formacji, kształtowania w świetle przykazań Bożych i nauki moralnej Kościoła. Pełnym nadziei jest jednak fakt, że głoszone przy różnych okazjach kazania bądź katechezy na temat sakramentu spowiedzi św. przyciągają szczególną uwagę słuchaczy. Może to świadczyć o dwóch sprawach: chęci pogłębiania formacji sumień i świadomego korzystania z sakramentu uzdrowienia bądź też o mizernej katechezie sakramentalnej, która zakończona na etapie przygotowań do pierwszej spowiedzi św., pozostawiła wiernego samemu sobie w kwestii wspomnianej formacji. Przy tej okazji mogę podzielić się aktualną refleksją – wtrąceniem – gdy podczas przeżywania diecezjalnych dni młodzieży w łączności ze Światowymi Dniami Młodzieży w Panamie, dane mi było poprowadzić godzinną katechezę na temat przygotowania się do sakramentu pokuty i pojednania, młodzież słuchała (i patrzyła) ze zdumieniem o sprawach, które wydawać by się mogło słyszała pierwszy raz… Naprawdę, żeby spowiedź była szczera, trzeba wyznać WSZYSTKIE grzechy ciężkie i określić (choć w przybliżeniu) ich ilość? – pytała. Później, co potwierdzić mogą jedynie kratki konfesjonału, „uświadomiona” młodzież przeżywała piękno autentycznego spotkania z miłosiernym Panem w sakramencie spowiedzi św.
Jak sądzę, również ta katecheza przyczyni się do pełnego spojrzenia drogiego Czytelnika na kwestię osobistego przeżywania sakramentu miłosierdzia z „odświeżoną” świadomością tego, co zachować, a czego unikać w sprawie przystępowania do sakramentu pokuty i pojednania. Rozpoczniemy od historycznego wstępu.
Historia sakramentu pokuty i pojednania
Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane» (J 20, 19-23). W najuroczystszym dniu – zmartwychwstania – Pan Jezus dwukrotnie powtarza: Pokój wam! Jako Król Pokoju przekazuje dar pojednania między Bogiem a ludźmi i (mówiąc językiem teologii) ustanawiasakrament, który na Jego pokoju będzie się osadzał – sakrament pojednania. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane – tylko jedno, proste polecenie skierowane do Apostołów i ich następców, którzy otrzymali udział w Chrystusowej władzy odpuszczania grzechów. Nie jest to władza „zastępcza”, jakoby mieli ją otrzymać na mocy jakiegoś specjalnego przywileju, by w imieniu Boga odpuszczać grzechy. Nie. To władza „własna” Boga, który w sakramentalny (czyli pod osłoną znaku) sposób jest obecny in persona Christi w czasie sprawowanej świętej czynności, poprzez kapłana. Zauważmy, że w tym jednym zdaniu ustanowienia sakramentu nie odnajdujemy żadnego wskazania „jak spełniać” owe odpuszczanie grzechów, w jakiej formie miałoby się odbywać. Pan Jezus przekazał w tym względzie Kościołowi nie tylko władzę odpuszczania grzechów, ale również pieczę nad formą, w jakiej ma się to dokonywać. Stąd też, kiedy spojrzymy na różne momenty historii Kościoła, zauważymy, że sakrament spowiedzi św. podlegał różnym przeobrażeniom.
Czasy apostolskie
W rzymskich katakumbach Coemeterium Maius, w kaplicy św. Agnieszki odkryto swego czasu dwa, wykute w kamieniu fotele, o których tradycja głosi, że służyły św. Piotrowi jako swego rodzaju konfesjonał (choć jeszcze wtedy nikt pewnie ich tak nie nazywał). Pewne jest – o czym czytamy w Dziejach Apostolskich – że gdy św. Paweł przebywał w Efezie wielu wiernych przychodziło ujawniając i wyznając swoje uczynki (Dz 19, 18). Świadczy to o żywotności realizacji Chrystusowego zlecenia odpuszczania (bądź zatrzymywania) grzechów. Następnie świadectwa Ojców Kościoła, pisarzy wczesnochrześcijańskich, pozwalają z całą pewnością stwierdzić, że praktyka wyznawania grzechów była powszechna. Wspomnę chociażby św. Klemensa Rzymskiego (I/II w.), który nakazywał poddać się władzy kapłanów i otrzymać karę jako pokutę, uchylając kolana i uciszając serce, by nie zostać wykluczonymi z owczarni Chrystusa. Zdziwić nas może również fakt, że sakrament spowiedzi św. w swej jakże bogatej historii, początkowo mógł być sprawowany tylko jeden raz w życiu człowieka. Związane to było z faktem, że oficjalna pokuta kościelna przewidziana była tylko dla najpoważniejszych przewinień: apostazji (czyli wyparcia się wiary), zabójstwa i cudzołóstwa. Grzesznik sam wykluczał się ze wspólnoty Kościoła i wspólnoty Eucharystii, popełniając te najcięższe uczynki. Dopiero po publicznym przyznaniu się do grzechu (wyznanie następowało głośno wobec wspólnoty) i odbyciu wielu ciężkich praktyk pokutnych, mógł być z powrotem przyjęty do Kościoła. I nigdy więcej nie mógł już o pokutę prosić. Jak pisał pisarz Hermas: Kto po chrzcie dał się diabłu skusić i zgrzeszył, dla niego istnieje już tylko jedna pokuta. Gdyby kiedykolwiek później zgrzeszył ponownie… trudno mu będzie odzyskać życie. W podobny sposób tłumaczył to św. Piotr: Jeżeli bowiem [grzesznicy] uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej ponownie zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków. Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości, aniżeli poznawszy ją odwrócić się od podanego im świętego przykazania. Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do kałuży błota (2P 2, 20-22).
Wczesne chrześcijaństwo – publiczna pokuta
Praktyka pokutna wczesnego chrześcijaństwa rozróżniała również 4 etapy odbywania publicznych pokut. Pierwszym z nich była grupa tzw. „płaczący”, którzy podczas Eucharystii musieli stać, bądź leżeć krzyżem przed drzwiami kościoła. Po odpowiednim czasie (wyznaczonym przez spowiednika) mogli stać w przedsionku kościoła. Nazywano ich „słuchającymi”. Kolejnym etapem była możliwość przesunięcia się na tył nawy, aby tam klęczeć przez cały czas trwania liturgii („klęczący”). U końca odbywania pokuty nadchodził okres przebywania pokutnika wśród „współstojących”, ale jeszcze bez dopuszczenia do Komunii Świętej. Stąd też praktyka liturgiczna pierwszych wieków wskazywała, aby po wysłuchaniu słowa Bożego (po homilii), pokutujący (1-3 etapu) opuścili zgromadzenie eucharystyczne (podobnie jak katechumeni). Przy okazji rozróżnienia 4 etapów publicznej pokuty, gdzie cała wspólnota widziała pokutującego i modliła się za niego, aby mógł zostać przyłączony z powrotem do pełnej jedności z braćmi, wiedząc również, że niegdyś stojący przed kościołem bądź w przedsionku (w kruchcie) to najciężsi grzesznicy odbywający publiczną pokutę, niech każdy przyjrzy się swojemu „ulubionemu” miejscu w kościele…
Praktyka publicznego wyznawania grzechów znana była w Kościele do czasów papieża Leona Wielkiego (V w.). To dzięki temu papieżowi – reformatorowi, dziś nie musimy obawiać się publicznych „szykan” z powodu grzechów popełnionych w ukryciu przed światem (ale nie przed Bogiem). Praktyka publicznego wyznawania grzechów, sama w sobie godna pochwały, nie ma jednak żadnej sankcji apostolskiej, stąd nie wolno nikogo do niej zmuszać. Wystarczy grzechy najpierw wyznać Bogu, później kapłanowi – orzekł Leon Wielki. Być może była to odpowiedź na wydarzenie, które zanotował Sokrates (IV w.) w swojej Historii Kościoła, gdzie wspomina o pewnej penitentce, która wywołała takie zgorszenie w przepełnionej tłumami bazylice, wyznając wszystkie swoje grzechy od dni młodości, że patriarcha Nektariusz już w 391 r. zniósł na swoim terytorium praktykę publicznej spowiedzi, zachęcając wyłącznie do „usznej”. Z czasem rozwoju zakonów zaczęto również podejmować praktykę coraz częstszej spowiedzi, z tzw. pobożności, dla udoskonalenia duszy. Ale tutaj również dochodziło do nadużyć. Ludzie „spowiadali się” u mnichów, którzy nie mieli święceń kapłańskich. Kierowano się jedynie poziomem ich „uduchowienia”, nie pytając, czy są prezbiterami. Ostatecznie w XII w. zastosowano zasadę, która stwierdza: tylko biskupi mają prawo do spowiadania, księża tylko z ich delegacji, a mnisi niekapłani tego prawa nie mają. I tak jest do dziś. Nie każdy nawet wyświęcony prezbiter może być spowiednikiem. Musi jeszcze posiadać delegację biskupa (upoważnienie) do spowiadania wiernych. Jeśli jej nie ma, bądź wygasła – nie może zasiadać w konfesjonale.
Reformy soborów
Następnym etapem zmiany formy spowiedzi św. był Sobór Laterański IV (XIII w.), który stwierdził, że sakrament pokuty ma prowadzić do Eucharystii, a każdy wierny ma obowiązek dorocznego spowiadania się, ale… u swojego proboszcza. Gdyby tego nie dopełnił, miał być ekskomunikowany i pozbawiony katolickiego pogrzebu. Ta praktyka (spowiadania się u swojego proboszcza) przetrwała w Kościele bardzo długo. Jeszcze dziś (choć nie ma już takiego obowiązku) znam kapłana, który trwa wiernie przy postanowieniach laterańskich i usilnie przekonuje do nich swoich parafian… Innym pokłosiem tej praktyki są również, spotykane jeszcze gdzieniegdzie tzw. „kartki do spowiedzi św. wielkanocnej” (przedchrzcielnej, przedmałżeńskiej). Proboszcz, który zgodnie z obowiązującym Kodeksem Prawa Kanonicznego ma troszczyć się o życie duchowe wiernych, musi w jakiś sposób zdobyć moralną pewność co do troski o stan duszy swoich parafian.
Kolejny etap reformy praktyki spowiedzi św. to czas Soboru Trydenckiego (XVI w.). Od tego momentu miejscem spowiedzi stał się konfesjonał, czyli wyznaczone miejsce, w którym spowiednik przyjmuje wyznającego grzechy, klęczącego na znak pokuty penitenta. Spowiadający się musi odtąd wypełnić świadomie trzy akty, konieczne do ważnej spowiedzi: wzbudzić żal za grzechy, szczerze je wyznać, określając ich rodzaj, okoliczności popełnienia i liczbę oraz zadośćuczynić. I jeszcze jedno, co wprowadził Sobór w Trydencie – spowiednik jest odtąd oddzielony od spowiadającego się specjalną „kratką”, aby zapobiec sytuacjom, które pod pretekstem spowiedzi mogłyby zostać wykorzystane do niesakramentalnych działań (historia duszpasterstwa zna bardzo różne sytuacje – proszę nad tym jednak teraz nie myśleć).
W końcu przyszedł moment na postanowienia Soboru Watykańskiego II (XX w.), który postanowił: Obrzęd i formułę sakramentu pokuty należy tak przejrzeć i ująć, aby jaśniej wyrażały naturę i skutek tego sakramentu (Konstytucja o świętej liturgii, nr 72). Tutaj powrócić możemy do rozważań, od którym rozpocząłem, do wyjaśnień, które w adhortacji Reconciliatio et paenitenitia zawarł Jan Paweł II. Sakrament spowiedzi świętej to pokuta (czyli wyznanie grzechów i wyrażenie żalu za nie) oraz pojednanie. Ten drugi element kładzie silny nacisk na społeczny, eklezjalny aspekt przebaczenia. Oznacza on bowiem konieczność pojednania się w sakramencie zarówno z Bogiem, ale również ze wspólnotą Kościoła i z sobą samym. Wyjaśnia to inny dokument Soboru Watykańskiego II – Konstytucja dogmatyczna o Kościele w nr. 11: Ci, którzy przystępują do sakramentu pokuty, otrzymują od miłosierdzia Bożego przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i równocześnie dostępują pojednania z Kościołem, któremu grzesząc zadali ranę, a który przyczynia się do ich nawrócenia miłością, przykładem i modlitwą.
Dość obszerna, jak widać, jest historia kształtowania się formy sakramentu pokuty i pojednania. Jej przywołanie wydało mi się jednak być istotnym w celu lepszego zrozumienia tego, że podobnie jak Kościół dojrzewa do świadomego korzystania z tego sakramentu, tak i my wszyscy, poprzez formację sumień i pogłębianie katechizmowych prawd, głębiej możemy przeżywać spotkanie z trybunałem Miłosierdzia. Przejdźmy zatem do praktyki spowiedniczej i spójrzmy od strony penitenta na podejmowane przez niego akty.
Akty penitenta, czyli jak się spowiadać?
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o trzech aktach penitenta. Jeśli przypominamy sobie tzw. „Mały katechizm”, zauważymy pewną nieścisłość. Otóż każde dziecko przygotowujące się do pierwszej spowiedzi św. jest pouczone o pięciu warunkach dobrej spowiedzi, jakimi są: 1. Rachunek sumienia. 2. Żal za grzechy. 3. Mocne postanowienie poprawy. 4. Szczera spowiedź. 5. Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. „Duży katechizm” natomiast wyróżnia: 1. Żal za grzechy. 2. Wyznanie grzechów. 3. Zadośćuczynienie. Nie ma w tym jednak sprzeczności. Katechizm wskazuje na trzy konstytutywne momenty sakramentu pokuty i pojednania, które zawierają w sobie pozostałe. Nie sposób bowiem wyznać grzechy bez ich wcześniejszego przypomnienia (rachunek sumienia) i trudno byłoby podjąć skuteczny żal, gdybyśmy nie postanowili szczerze podjąć próby nawrócenia, czyli odwrócenia się od grzechu – postanawiając poprawę.
Grzech ciężki a grzech lekki
Zaproponuję teraz (pozostawiając na marginesie kwestie dotyczące aktów penitenta – być może przy innej okazji będzie możliwość nawiązania do nich), aby pochylić się na koniec nad katechizmowym rozróżnieniem grzechów. Podczas sakramentu pokuty i pojednania penitenci powinni wyznać wszystkie grzechy śmiertelne, których są świadomi po dokładnym zbadaniu siebie, chociaż byłyby najbardziej skryte i popełnione tylko przeciw dwu ostatnim przykazaniom Dekalogu, ponieważ niekiedy ciężej ranią one duszę i są bardziej niebezpieczne niż te popełnione jawnie (KKK 1456). Podstawowym rozróżnieniem kategorii grzechów, który znamy od dzieciństwa, jest ich podział na grzechy ciężkie (śmiertelne) i grzechy lekkie (powszednie). Bardzo często jednak nie potrafimy zaklasyfikować popełnionego grzechu do odpowiedniej kategorii ciężkości, a przecież jest to konieczne i do samej ważności spowiedzi (aby wyznać wszystkie grzechy ciężkie), i do możliwości przyjęcia Komunii Świętej (grzech lekki jest gładzony przez przyjęcie Ciała Pańskiego, poprzedzone aktem pokutnym podczas sprawowanej liturgii bądź obrzędu). Zatem, aby mówić o popełnionym grzechu ciężkim, należy „sprawdzić” czy zaistniały jednocześnie trzy warunki, które go określają:
- Uczynek grzeszny musi być skierowany przeciwko któremuś z przykazań Bożych, kościelnych albo być wprost grzechem głównym.
- Przy jego popełnianiu człowiek musi zachować pełną świadomość złego uczynku.
- Człowiek jest całkowicie wolny w woli jego popełnienia (brak jakiegokolwiek przymusu).
Najlepszym sposobem wyjaśnienia powyższych „warunków grzechu ciężkiego” będzie omówienie go na przykładzie trzeciego przykazania: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Załóżmy (?), że każdy katolik wie o obowiązku udziału we Mszy Świętej niedzielnej bądź podczas święta nakazanego (jest ich sześć: 1 stycznia, 6 stycznia, Boże Ciało, 15 sierpnia, 1 listopada, 25 grudnia). Jeśli wstając rano tego dnia, mam świadomość tego obowiązku, to powinienem go wypełnić. Jeśli go świadomie zaniedbam, jestem bliski popełnienia grzechu śmiertelnego, gdyż aby o nim mówić muszę podjąć jeszcze wewnętrzną (a później zewnętrzną) decyzję popełniania tego grzechu, którego mógłbym uniknąć, gdybym wybrał inaczej. Czyli jest to moja wolna decyzja popełnienia grzechu. Sytuacja zmienia się w momencie, gdy jestem np. chory, czyli nie mam woli popełnienia grzechu, bo gdybym mógł, udałbym się na Mszę Świętą (a wiadomo, że z łóżkiem, trudno byłoby mi się poruszać). Wtedy nie zostaje „zrealizowany” ów trzeci warunek, o którym wyżej, gdyż jestem „przymuszony” stanem zdrowia do pozostania w domu aby uniknąć groźniejszych powikłań. W podobny sposób również ci, którzy opiekują się chorym i nie mogą go z racji na jego stan zdrowia pozostawić samego, nie grzeszą „ciężko” z powodu braku uczestnictwa we Mszy Świętej. Ważne jednak, by w sumieniu dobrze rozeznać, czy faktycznie byłem „unieruchomiony” w domu czy szpitalu i nie mogłem go opuścić (czy może jednak udałem się na spacer, w odwiedziny, na zakupy)? Jak wiemy każda sytuacja życiowa ma inne okoliczności, dlatego mając wątpliwości należy jak najszybciej udać się do spowiedzi i rozeznać wraz ze spowiednikiem kategorię popełnionego grzechu i w sumieniu ją ocenić. Podsumowując to podstawowe rozróżnienie grzechów, które bierze początek od św. Augustyna (IV/V w.), pamiętajmy, aby rozeznać w sumieniu owe trzy warunki, konieczne do tego, by grzech nazwać ciężkim. Jeśli nie zostałby spełniony któryś z warunków, wtedy możemy ocenić nasz uczynek jako grzech lekki, o którym św. Pacjan z Hiszpanii (IV w.) mówił, że są równoważone przez dobre uczynki. Ponadto Katechizm Kościoła Katolickiego w nr. 1862 doda jeszcze: Grzech powszedni jest popełniony wtedy, gdy w materii lekkiej nie przestrzega się normy prawa moralnego lub też gdy nie przestrzega się prawa moralnego w materii ciężkiej, lecz bez pełnego poznania albo bez całkowitej zgody.
Grzechy główne
„Mały Katechizm” zaznajamia nas również z tzw. grzechami (wadami) głównymi, który jest już znany w czasach Hermasa (I/II w.), który w dziele „Pasterz” nazywa je siedmioma czarnymi pannami. Są to: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo. Warto przy tym wspomnieć, że istnieje nadal dawna zasada (od czasów Soboru Trydenckiego (XVI w.), że wyznawanie grzechów podczas spowiedzi polega na określeniu liczby czynów grzesznych i okoliczności popełnienia grzechu. Dekret Soboru mówi: 1. Tyle jest grzechów, ile czynów czasowo przerwanych. 2. Tyle jest grzechów, ile jest różnych osób, na które te grzeszne czyny miały wpływ. Wspomniane grzechy główne są tak określane, gdyż z nich rodzą się inne grzechy, które często powtarzane, prowadzą do występnego życia. Święci mawiali, że aby pozbyć się jakiegoś grzechu głównego, trzeba go najpierw zlokalizować, określić w swoim życiu, a później przez minimum rok nad nim pracować, by go wyeliminować. Dlatego też sugerowali, aby przy spowiedzi nie postanawiać walki z wszystkimi grzechami, ale skupić się przede wszystkim za tym głównym, który pociąga za sobą kolejne złe uczynki, unikając oczywiście pozostałych okazji do grzechu.
Grzechy wołające o pomstę do nieba
Gdy grzeszne życie się wzmaga i człowiek odkłada przystępowanie do sakramentalnej spowiedzi „na później”, „na święta”, „na chrzciny”, etc., dojść może nie tylko do oziębłości w wierze, ale również do popełnienia grzechów, które katechizm nazywa „wołającymi o pomstę do nieba”. Katechizm Kościoła Katolickiego w nr. 1867 wymienia pięć grzechów, które wynikają z nieuporządkowanych postaw i uczynków opisanych w Piśmie Świętym:
- Umyślne zabójstwo (Rdz 4, 10).
- Grzech sodomski (Rdz 19, 5-7; 31-36) – czyli uczynki homoseksualne.
- Narzekanie uciemiężonego ludu w Egipcie (Wj 3, 7-10) – trwanie w beznadziei i nieustannym narzekaniu, bez ufności Bożej Opatrzności.
- Uciskanie wdów i sierot (Wj 22, 21) – dziś dodalibyśmy jeszcze: osób starszych, niedołężnych, niepełnosprawnych.
- Zatrzymanie zapłaty robotnikom (Pwt 24, 14).
Sformułowanie „wołające o pomstę do nieba” wskazuje nam na stanowcze ich potępienie i nieprzyzwalanie na ich popełnianie, pamiętając przy tym, że jest ono skierowane na konkretny grzeszny uczynek, a nie na osobę, która się go dopuściła. Potępiamy z całą stanowczością grzech a nie człowieka, któremu powinniśmy pomóc w wyzwalaniu się spod jego ciężaru.
Grzech przeciwko Duchowi Świętemu
Odkładanie pokuty „na później” może ostatecznie doprowadzić człowieka do popełnienia najcięższego grzechu, jakim jest „grzech przeciwko Duchowi Świętemu”, o którym mówi Pan Jezus: „Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone” (Mt 12,31). Jest zatem grzech, którego Chrystus nie może odpuścić człowiekowi – nie dlatego, że nie ma takiej władzy, ale dlatego, że człowiek wiedząc o popełnionym złu, nie uznaje go za grzech – nie wyznaje go w spowiedzi świętej. Taki człowiek widzi swój cel ostateczny nie w Bogu – Duchu Świętym, ale w stworzeniu, w doczesności, do której się zwraca i odchodzi od Boga, kierując się nienawiścią do Tego, który ustanowił porządek moralny, któremu grzesznik swoim życiem zaprzecza. Katechizm wyróżnia sześć konkretnych postaw, które nazywa „grzechami przeciw Duchowi Świętemu”, prowadzącymi do popełnienia tego grzechu, o którym mówi Pan Jezus, jako o grzechu „nieodpuszczalnym”. Są to:
- Zuchwale grzeszyć w nadziei Bożego miłosierdzia.
- Rozpaczać albo wątpić o łasce Bożej.
- Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej.
- Zazdrościć bliźniemu łaski Bożej.
- Być obojętnym na zbawienne natchnienia Ducha Świętego.
- Odkładać pokutę aż do śmierci.
Grzechy cudze
Ostatnim typem grzechów są tzw. „grzechy cudze”. Chociaż, jak zaznacza Katechizm: grzech jest czynem osobistym, to jednak ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy (KKK 1868). „Mały Katechizm” precyzuje możliwe formy tych grzechów, wymieniając dziewięć:
- Radzić do grzechu.
- Rozkazywać drugiemu grzeszyć.
- Zezwalać na grzech drugiego.
- Pobudzać do grzechu.
- Pochwalać grzech drugiego.
- Milczeć na grzech cudzy.
- Nie karać grzechu.
- Pomagać do grzechu.
- Uniewinniać grzech cudzy.
W powyższej katechezie na temat sakramentu pokuty i pojednania starałem się nawiązać do podstawowej wiedzy wynikającej z Katechizmu, przypominając podstawy, o których w wirze codziennego zabiegania zapomnieliśmy. Myślę, że będzie to przydatna „powtórka” na czas Wielkiego Postu, przede wszystkim w kontekście przygotowania do spowiedzi św. i rachunku sumienia. Zanik poczucia grzechu – o którym pisał św. Jan Paweł II, co jest największym grzechem współczesnego świata, udziela się znacznej części tzw. „letnich” katolików, którzy sądzą, że „nie mają się z czego spowiadać”. Trybunał miłosierdzia, jakim jest spowiedź św. a także formacja sumienia mają przybliżyć człowieka do głębszego poznania Boga, wspólnoty Kościoła i siebie samego w perspektywie chrześcijańskiej moralności a ostatecznie – wieczności. Warto na koniec przywołać ważne słowa abp. Foultona Sheena, który mówił: Zasady moralne nie zależą od zdania większości. Błąd jest błędem, nawet jeśli wszyscy są w błędzie. Prawda jest prawdą, nawet jeśli nikt jej nie uznaje.
- Karol Rawicz-Kostro
Rachunek sumienia
I Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną.
- Czy wierzysz, że Pan Bóg kocha Cię ponad wszystko i kształtujesz swoje życie zgodnie z Jego wolą?
- Czy wierzysz, że Pan Bóg obdarza Cię swoją łaską, czy raczej wierzysz w dobrą i złą energię (np. feng shui)?
- Czy oddajesz cześć boską ludziom?
- Czy dosłownie stawiasz ponad Pana Boga np. swoje dziecko, żonę, męża, dziewczynę, chłopaka?
- Czy zaniedbujesz możliwość intelektualnego poznawania wiary?
- Czy wierzysz w magię, wróżby (np. karty tarota), zabobony, przesądy (np. 13. w piątek, witanie się przez próg, odpukiwanie w niemalowane, czarny kot)? Czy czytasz horoskopy? Czy chodzisz do wróżki?
- Czy masz w domu figurki, obrazy bożków (np. Budda, bóstwa egipskie, maski afrykańskie)?
- Czy masz w domu lub nosisz przedmioty, w których upatrujesz źródło szczęścia, powodzenia, ochrony (np. pierścień atlantów, kamienie, bransolety, słoniki),
- Czy nosisz tatuaż, który jest wyrazem wiary w moc czegoś/kogoś innego niż Pan Bóg?
- Czy w zawiniony sposób sprzeciwiasz się oczywistym prawdom wiary?
- Czy czuwasz nad lekturą Twoich dzieci i wnuków, żeby nie wchodziły w świat magii (np. Harry Potter, bajki oparte na New Age)?
- Czy oddajesz cześć bożkom przez medytacje wschodnie (np. joga)?
- Czy bierzesz udział w wywoływaniu duchów?
- Czy korzystasz z bioenergoterapii i homeopatii?
- Czy odrzucasz Boga przez długotrwałe unikanie spowiedzi św. i trwanie w grzechu śmiertelnym?
- Czy masz czas na codzienną modlitwę? Jak ta modlitwa wygląda?
- Czy czytasz Pismo św.?
- Czy modlisz się bezmyślnie i w pośpiechu?
- Czy otaczasz się ludźmi, którzy pomagają ci zbliżać się do Pana Boga, czy wręcz odwrotnie, takimi, którzy odciągają od Niego?
- Czy umiesz przyznać się do wiary i przeciwstawić złu tam, gdzie je dostrzegasz?
II Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno.
- Czy bez namysłu używasz imion świętych (Pana Boga, Maryi, świętych Pańskich)?
- Czy opowiadasz lub śmiejesz się z żartów, które ośmieszają Pana Boga, Kościół, wiarę?
- Czy używasz rzeczy poświęconych niezgodnie z ich przeznaczeniem?
- Czy używasz zaklęć, wierząc w ich spełnienie?
- Czy dopuszczasz się kłamstwa, mówiąc np.: „Jak Boga kocham”?
- Czy odrzucasz wolę Bożą wyrażoną w przykazaniach i nauce Kościoła (np. przez mówienie: „dla mnie to nie jest grzechem”)?
III Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
- Czy w niedzielę i święta uczestniczysz zawsze we Mszy Świętej? Jeśli nie, to dlaczego?
- Czy lekceważysz Mszę św., będąc na niej, ale poza kościołem, nie widząc, co się dzieje przy ołtarzu?
- Czy uważnie i z wiarą słuchasz Słowa Bożego?
- Czy idąc do kościoła, ubierasz się w strój godny tego miejsca?
- Czy w dni święte wykonujesz prace niekonieczne (sprzątanie, zakupy, praca zawodowa)?
- Czy namawiasz lub zmuszasz kogoś do niedzielnej pracy?
- Czy w dni święte znajdujesz sobie zajęcia, których wykonywanie może być złym przykładem lub nawet zgorszeniem?
- Czy starasz się ubogacić niedzielę czytaniem Pisma św., dobrych książek, oglądaniem dobrych programów w telewizji lub ciekawymi spotkaniami?
- Czy powstrzymujesz się od udziału w zabawach i dyskotekach w okresie Wielkiego Postu?
- Czy przeżywasz niedzielę z rodziną?
- Czy wypoczywasz w niedzielę?
IV Czcij ojca swego i matkę swoją.
- Czy kochasz swoich rodziców? Na czym to polega? Czy im pomagasz, czy troszczysz się o nich, jeżeli są w starszym wieku?
- Czy wspomagasz rodziców materialnie, jeżeli należą do ludzi potrzebujących?
- Czy okazujesz szacunek rodzicom? Jak się do nich zwracasz? Jak z nimi rozmawiasz? Co o nich myślisz? Co o nich mówisz do innych?
- Czy jesteś posłuszny rodzicom? Czy korzystasz z ich rad, jeżeli jesteś dorosły? Czy pielęgnujesz w sobie dobro, które wyniosłeś z domu rodzinnego?
- Czy modlisz się w intencji rodziców? Czy zamawiasz Msze św. za zmarłych rodziców?
- Czy pielęgnujesz tradycje rodzinne i dbasz o jedność całej rodziny?
- Czy dbasz o swoje dzieci? Czy wymagasz od nich z miłością zgodnie z ich wiekiem i możliwościami? Czy nie pozwalasz im na wszystko?
- Czy troszczysz się o ich wiarę? Na czym ta troska polega?
- Czy jako rodzic swoim postępowaniem dajesz dzieciom dobry przykład?
- Jak traktujesz swoją żonę/swojego męża? Czy okazujesz miłość przez pomoc, współodpowiedzialność za dom i rodzinę? Czy szanujesz żonę/męża w myśli, słowie i uczynku?
- Czy kochasz Ojczyznę i pielęgnujesz jej tradycje, poznajesz historię, kulturę?
- Czy pielęgnujesz piękno polskiej mowy?
- Czy bierzesz udział w wyborach i odpowiedzialnie głosujesz na ludzi, którzy szanują życie od poczęcia do naturalnej śmierci oraz chcą, by Ojczyzna rozwijała się w oparciu o korzenie, z których wyrosła?
V Nie zabijaj
- Czy w jakikolwiek sposób pozbawiłeś kogoś życia?
- Czy namawiałeś, zmuszałeś lub zachęcałeś kogoś do aborcji?
- Czy kogoś uderzyłeś?
- Czy zażywasz narkotyki?
- Czy pijesz nieumiarkowanie alkohol, palisz papierosy?
- Czy niepotrzebnie zażywasz lekarstwa?
- Czy tak dbasz o swoje ciało, że ściągasz na siebie niebezpieczeństwo choroby, np. anoreksji?
- Czy grzeszysz brakiem umiaru w jedzeniu i piciu? Czy nie stosujesz diet wegetariańskich czy wegańskich wynikających z religii wschodnich wierzących w reinkarnację?
- Czy jesteś winny czyjejś choroby lub kalectwa?
- Czy dręczyłeś zwierzęta? Czy szanujesz przyrodę?
- Czy człowiek jest dla ciebie ważniejszy od zwierząt?
VI Nie cudzołóż
- Czy zatrzymywałeś nieczyste myśli w swojej wyobraźni? Czy je prowokowałeś?
- Czy oglądałeś filmy lub zdjęcia pornograficzne?
- Czy czyniłeś samogwałt?
- Czy z nieczystych pobudek dotykałeś cudzego ciała?
- Czy podglądałeś cudzą nagość?
- Czy współżyłeś seksualnie, nie mając do tego sakramentalnego prawa?
- Czy we współżyciu używałeś środków antykoncepcyjnych?
- Czy we współżyciu dopuszczałeś się aktów niezgodnych z naturą i godnością człowieka?
- Czy dopuszczałeś się aktów homoseksualnych?
- Czy nie przyjąwszy sakramentu małżeństwa, żyjesz tak, jakbyś był żoną lub mężem?
VII Nie kradnij
- Czy uczciwie pracujesz?
- Czy posiadane przez ciebie pieniądze i przedmioty uzyskałeś sprawiedliwie?
- Czy ukradłeś cudzą własność: prywatną, społeczną lub państwową?
- Czy uzyskiwałeś cudzą własność i przekazywałeś ją dalej jako swoje dzieło?
- Czy oddajesz pożyczone książki, pieniądze?
- Czy zniszczyłeś cudzą własność w bloku, w pracy, w szkole, w parku…?
- Czy ściągałeś z Internetu cudzy materiał, np. utwory muzyczne, i nie mając do tego prawa, sprzedawałeś je?
- Czy płacisz podatki?
- Czy kupiłeś przedmioty, wiedząc, że pochodzą z kradzieży?
- Czy korzystałeś z komunikacji, nie płacąc za bilet?
- Czy w sposób roztropny dzielisz się swoją własnością z potrzebującymi?
VIII Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
- Czy pytany o sprawę ważną i konieczną kłamałeś?
- Czy namawiałeś kogoś, by kłamał?
- Czy dopuszczałeś się krzywoprzysięstwa?
- Czy wypowiadałeś o kimś oszczerstwa, czyli przypisywałeś złe uczynki osobie, która w ogóle tego nie zrobiła?
- Czy usłyszane plotki rozgłaszałeś jako prawdę?
- Czy zrobiłeś komuś krzywdę, zatajając prawdę, która była na jego korzyść?
- Czy robiąc interesy, zakupy, dopuszczałeś się niedomówień, kłamstw, matactw, by niesprawiedliwie osiągnąć korzyść?
- Czy dobrowolnie podpisywałeś dokumenty, w których nie było prawdy?
- Czy dotrzymujesz obietnic?
- Czy w życiu nie zachowujesz się w sposób obłudny, dwulicowy?
- Czy potrafisz uznać własne błędy i doceniać zalety innych?
- Czy komuś złorzeczyłeś?
IX Nie pożądaj żony bliźniego swego.
- Czy pamiętasz, że współżycie seksualne poza małżeństwem jest grzechem ciężkim, godzącym w świętość małżeństwa i godność osoby ludzkiej?
- Czy stwarzałeś dwuznaczne sytuacje, by doprowadzić do zbliżenia seksualnego lub innych doznań z tej dziedziny?
- Czy słowami, ubiorem lub stylem postępowania prowokowałeś do grzechu?
- Czy zazdrościłeś?
- Czy w sercu przechowywałeś zawiść, czyli radość z cudzego nieszczęścia czy niepowodzenia?
X Ani żadnej rzeczy, która jego jest.
- Czy w relacjach z ludźmi liczą się dla ciebie tylko korzyści materialne?
- Czy byłeś dla ludzi miły i serdeczny, by w ten sposób coś materialnego zyskać?
- Czy kogoś szantażowałeś?
- Czy pomagałeś biednym i potrzebującym, wiedząc, że nie są oszustami?
- Czy pożyczałeś różne przedmioty z zamiarem ich posiadania?
- Czy miałeś próżne pragnienia?
- Czy stan posiadania innych nie rodzi w tobie uczucia nienawiści, nieżyczliwości i czy nie prowadzi do podejrzeń, obmowy?
- Czy umiesz się cieszyć i dziękować Panu Bogu za to, co posiadasz?
- Czy twoje życie jest poukładane wg właściwej hierarchii wartości (czy sprawy materialne nie zasłaniają tego, co prowadzi do Pana Boga i ludzi)?
Sakrament Chorych powinni przyjąć:
- Chorzy w trakcie trwania poważnej choroby. Udziela się go również przed zabiegiem operacyjnym. Sakrament ten można powtarzać, jeżeli chory po jego przyjęciu powrócił do zdrowia lub gdy stan chorego uległ pogorszeniu.
- Osoby w podeszłym wieku (zwłaszcza podczas Światowego Dnia Chorego, gdy w naszej parafii udzielamy tego sakramentu podczas specjalnego nabożeństwa).
- Chore dzieci mogą przyjąć Sakrament chorych, kiedy posiadają choćby ogólną świadomość dokonujących się czynności.
- Chorym nieprzytomnym udziela się tego sakramentu, gdy istnieje uzasadnione przypuszczenie, że będąc świadomi, prosiliby o to. Jeżeli nastąpiła śmierć biologiczna sakramentu się nie udziela.
Sakrament Chorych niesie w chorobie łaskę umocnienia w wierze i nadziei oraz uzdrowienie. Troska o chorych, obowiązek niesienia im pomocy również duchowej spoczywa przede wszystkim na rodzinie i krewnych. Powinni oni zadbać oto, aby w poważnej chorobie, która dotknęła kogoś z bliskich zapewnić im możliwość przyjęcia sakramentu chorych i przygotować chorego na spotkanie z Chrystusem.
W nagłych przypadkach chorych z parafii, prosimy zgłaszać osobiście w Biurze Parafialnym lub w zakrystii, albo telefonicznie (numery telefonów do Biura Parafialnego i do wszystkich kapłanów podane są na stronie internetowej Parafii w zakładce Kontakt). W 1. soboty miesiąca po Mszy św. o godz. 8.30 udajemy się do chorych z Najświętszym sakramentem. Chorych prosimy zgłaszać w Biurze Parafialnym lub w zakrystii.
Posługę chorym przebywający w bydgoskich szpitalach należy zgłaszać bezpośrednio Księżom Kapelanom Szpitali:
Szpital Uniwersytecki nr 2 im. dr. J. Biziela w Bydgoszczy
ul. Ujejskiego 75
ks. Marcin Scharwerk
tel. kom. 737 834 437
Szpital Uniwersytecki nr 1 im. dr. A. Jurasza w Bydgoszczy
u. Marii Skłodowskiej-Curie 9
ks. Zdzisław Kaźmierczak CM i ks. Jarosław Biedroń CM
tel. kom. 781 446 858
Szpital MSWiA w Bydgoszczy
ul. ks. R. Markwarta 4-6
ks. Józef Parafiniuk CM
tel. kom. 514 378 977
Kujawsko-Pomorskie Centrum Pulmonologii w Bydgoszczy
ul. Seminaryjna 1
ks. dr Bronisław Kaczmarek
tel. kom. 574 226 204
ks. Rafał Muzolf
tel. 731 025 711
Przygotowując się na przyjęcie kapłana w domu należy przygotować:
- stół nakryty białym obrusem, krzyż i świece
szklankę wody i łyżeczkę
sól i kawałek chleba
watę
Podczas sprawowania sakramentu domownicy, sąsiedzi i znajomi gromadzą się przy chorym i wspierają go wspólną modlitwą.
„Cała wspólnota wierzących jako taka jest kapłańska. Wierni wykonują swoje kapłaństwo, wynikające ze chrztu, przez udział w posłaniu Chrystusa, Kapłana, Proroka i Króla, każdy zgodnie z własnym powołaniem”. (KKK 1546)
Dzięki temu, że przez chrzest staliśmy się częścią Kościoła – Ciała Chrystusa wszyscy jesteśmy kapłanami. Jesteśmy ludem kapłańskim, to znaczy: wszyscy mamy udział w Kapłaństwie Chrystusa bo wszyscy jesteśmy powołani do nieustannego składania ofiar. Te ofiary mają sens i mogą nas uświęcić dzięki ofierze Chrystusa – jedynej i doskonałej.
Spośród ludzi ochrzczonych Bóg wybrał niektórych i powołał ich do kapłaństwa urzędowego – hierarchicznego. Kapłaństwo powszechne wszystkich ochrzczonych i kapłaństwo urzędowe, związane z sakramentem święceń, są ze sobą nierozerwalnie związane i wzajemnie od siebie zależą. Oba stanowią nieodłączna część wspólnoty Kościoła i przyczyniają się do jego uświęcenia. Kapłaństwo urzędowe służy kapłaństwu wspólnemu. „Jest ono jednym ze środków, przez które Chrystus nieustannie buduje i prowadzi swój Kościół” (KKK 1547)
Chrystus jest obecny w Kościele także poprzez posługę kapłanów. Katechizm Kościoła przypomina, że kapłaństwo urzędowe – hierarchiczne działa „w osobie Chrystusa – Głowy”. Jest to więc kapłaństwo wyjątkowe, bo dzięki niemu wszyscy wierzący mogą doświadczyć widzialnej obecności Chrystusa jako głowy Kościoła (KKK, 1549).
Kapłaństwo hierarchiczne działa w imieniu całego Kościoła, gdy zanosi do Boga modlitwę Kościoła. Kapłani są sługami wspólnoty Kościoła i jako słudzy Kościoła reprezentują Kościół.
Sakrament święceń nie uwalnia człowiek, który go przyjmuje od słabości, błędów i grzechu. Moc Ducha Świętego daje jedynie gwarancję, że w aktach sakramentalnych nawet grzeszność pełniącego posługę święceń nie może stanowić przeszkody dla owocu łaski..
Sakrament świeceń sprawowany jest w trzech stopniach:
- biskupstwa, który stanowi pełnię sakramentu święceń i staje na czele wspólnoty Kościoła;
- prezbiteratu, który zależny jest od władzy biskupów, a ustanowiony jest dla pasterzowania i sprawowania kultu;
- diakonatu, który jest stopniem służebnym nakierowanym na posługę słowa i miłosierdzia.
Katechizm Kościoła poucza nas jednak, że tak naprawdę istnieją tylko dwa stopnie kapłaństwa: episkopat (biskupstwo) i prezbitera, Do nich tylko odnosi się pojęcie sacerdos tj. kapłan. Katechizm przypomina równocześnie, że diakoni, choć pełnią rolę służebną wobec biskupów i prezbiterów, mają także udział w sakramencie święceń i należy się im ten sam szacunek: Niech wszyscy szanują diakonów jak samego Jezusa Chrystusa, a także biskupa i prezbitera (por. KKK 1554).
Przygotowanie do małżeństwa i życia rodzinnego obejmuje trzy etapy:
- Przygotowanie dalsze – wychowanie w rodzinie i udział w katechizacji.
- Przygotowanie bliższe – katecheza przedmałżeńska.
- Przygotowanie bezpośrednie – katecheza przedślubna – odbywa się po zgłoszenie w Biurze Parafialnym zapowiedzi przedślubnych (obejmuje rozmowę z kapłanem i konsultację z zakresu Poradnictwa Rodzinnego).
Miejsce zawarcia małżeństwa:
Według Prawa Kanonicznego miejscem zawarcia małżeństwa jest parafia narzeczonego lub narzeczonej. Ślub może być zawarty w innej parafii, po uprzedniej zgodzie proboszcza miejsca narzeczonej, bądź narzeczonego.
Narzeczeni powinni zgłosić się w Biurze Parafialnym parafii, w której pragną zawrzeć małżeństwo, żeby odpowiednio wcześniej zarezerwować termin ślubu, a następnie trzy miesiące przed planowanym terminem uroczystości ślubnej i umówić się na spotkanie w celu dopełnienia formalności związanych z sakramentem oraz przedłożyć następujące dokumenty:
- metrykę chrztu św. z wpisem o udzielonym sakramencie bierzmowania, w przypadku jego braku świadectwo bierzmowania. Metryka chrztu św. ważna jest 6 miesiące od daty jej wystawienia,
- świadectwo ukończenia katechizacji w zakresie szkoły podstawowej lub średniej, albo świadectwo ukończenia szkoły średniej lub zawodowej jeśli na świadectwie widnieje ocena z religii (oryginał i kopia),
- świadectwo ukończenia katechizacji przedmałżeńskiej ,
- zaświadczenia z Urzędu Stanu Cywilnego do zawarcia małżeństwa konkortaowego,
- dowód osobisty (oryginał i kopia),
- dane świadków (imię, nazwisko, wiek i adres)
W sprawie oprawy muzycznej ślubu prosimy kontaktować się parafialnym organistą p. Januszem Sierszulskim (tel. kom. 513101091).